Wobec wczorajszych spadków za oceanem rzędu pół procenta, dzisiejsza sesja miała rozpocząć się od spadku. Tak też się stało - WIG20 otworzył się około 10 punktów poniżej wczorajszego zamknięcia. Jeszcze w pierwszej godzinie notowań wyszedł nad kreskę, po czym od południa zaczął się systematycznie zsuwać, równiutko jak po sznurku. Południowy nawrót notowań nastąpił po danych z Niemiec. Zamówienia w przemyśle okazały się sporo niższe od oczekiwań, co zepsuło nastroje na giełdach europejskich. Samo zamknięcie o 17:30 wypadło nieco wyżej niż wartości z ostatniego kwadransa i spadek wyniósł ostatecznie 0,61 procenta.
Sesja ta wpisała się wiec idealnie w falę korekcyjną, która zaczęła się w piątek. Średni wolumen, nie za niski i nie za wysoki, nie daje sygnału zakończenia korekty. Opadające RSI jest jeszcze daleko od poziomu oversold. Więcej zatem wskazuje, że korekta ta będzie kontynuowana na najbliższych sesjach, o ile światowe trendy nie ulegną zmianie. Dziś po sesji w USA zaprezentuje wyniki Alcoa, tradycyjnie spółka ta zainauguruje sezon wyników. Aluminiowy kombinat jest traktowany jak papierek lakmusowy gospodarki. Dzięki temu, że spółka ta publikuje wyniki jako pierwsza, wyniki te, o ile są wyraziste, często „ustawiają” nastroje na kilka kolejnych tygodni.
Jutro poznamy decyzję RPP w sprawie sto procentowych. Zwykle obniżka stóp wpływa pozytywnie na giełdę. Niższe stopy = większa atrakcyjność akcji. Jednak tym razem, o ile w ogóle dojdzie do jakiejś reakcji, to paradoksalnie reakcja ta może być odwrotna. Pamiętajmy, że gorący pieniądz, wytworzony przez programy drukowania krąży po świecie od miesięcy w poszukiwaniu stopy zwrotu. Od pół roku znalazł sobie przystań w naszych obligacjach. Tymczasem obniżka stóp spowoduje obniżenie ich atrakcyjności. A jeśli mamy bańkę na polskich obligacjach to może ona pęknąć. Złoty zacznie się dynamicznie osłabiać, więc i na GPW dojdzie do realizacji zysku z kilku kupowanych chętnie przez zagranicę blue chipów.