Wtorkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,24 procent przy przeszło 1,1 mld złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG spadł o 1,38 procent przy blisko 1,3 mld złotych obrotu. Relatywnie słabiej zaprezentował się koszyk spółek o średniej kapitalizacji mWIG40, który stracił 2,30 procent. Indeksy warszawskie należały dziś do najsłabszych na świecie, co częściowo miało związek z zaskakująco słabymi odczytami dynamiki sprzedaży detalicznej w Polsce, które w pewnych ujęciach były najgorsze od czasu pandemii. Dane były nie tylko negatywne w wymowie, ale też czytelnie gorsze od prognoz i potwierdzone zapowiadają pogorszenie stanu gospodarki. Jednak z perspektywy końca sesji widać, iż ważną częścią rozdania była również korelacja z otoczeniem. W istocie, na poziomie wyniku dnia różnicę w postawie WIG20 i DAX, który zanotował skromny spadek, można tłumaczyć danymi z Polski, ale w perspektywie intra przebiegowi WIG20 bliżej było do powielania ruchów DAX-a. Niemniej, wspomniany wyżej spadek mWIG40 wskazuje, iż spółki o średniej kapitalizacji teoretycznie bardziej wrażliwe na kondycję konsumentów w kraju operowały w cieniu danych z Polski i wskazują na poważne przyjęcie przez rynek niepokojącego raportu. Dane nie rokują też dobrze złotemu, którego kondycja jest ważna dla WIG20. Tylko technicznie patrząc WIG20 skończył sesję spadkiem pod wsparcie w rejonie 2260 pkt., co oznacza ryzyko wyjścia z konsolidacji dołem i otwarcia drogi w rejon 2200-2190 pkt. Prognozując spadek indeksu o kolejne kilka procent warto brać pod uwagę fakt, iż rynki wchodzą właśnie w finałowe miesiące roku, które są zwykle poprawne dla akcji. Bez wątpienia giełdy bazowe muszą wcześniej wyjść z cienia niepewności, jaki budują wybory prezydenckie w USA oraz ryzyka geopolitycznego budowanego przez odłożony nieco na drugi plan konflikt między Izraelem i Iranem.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.