Sesja wtorkowa na rynku warszawskim skończyła się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 spadł o 1,26 procent przy przeszło 1,18 mld złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG stracił 0,82 procent przy przeszło 1,39 mld złotych obrotu. Różnica między koszykiem blue chipów i resztą rynku sygnalizuje relatywną słabość spółek o największej kapitalizacji. W istocie, indeks mWIG40 grupujący spółki o średniej kapitalizacji spadł o ledwie 0,31 procent, gdy koszyk spółek o małej kapitalizacji sWIG80 zyskał 1,56 procent. Przeciwko blue chipom grało osłabienie złotego i umocnienie dolara. Należy jednak odnotować, iż WIG20 był też czytelnie słabszy od otoczenia, gdzie niemiecki DAX poszukał konsolidacji, a Wall Street odbicia po ostatnich spadkach. Efektem jest pogłębienie fali przeceny na wykresie WIG20 zarówno w perspektywie intra, jak i zamknięciu dnia. Dla technicznie zorientowanych graczy sesja jest dodatkowo porażką byków na psychologicznej barierze 2300 pkt., od której WIG20 odbił się w pierwszej fazie handlu. Pozytywem jest próba konsolidacji nad psychologicznym wsparciem w rejonie 2200 pkt. i w pobliżu linii trendu hossy prowadzonej od dołka bessy z 2022 roku. Nie można jednak zapominać, iż lokalne układy techniczne muszą teraz zejść na drugi plan. Rynek jest w korelacji z nastrojami na innych giełdach i operuje w kontekście pytań o recesję w USA. Ostatnia panika na świecie nie pozostawia przestrzeni do szukania swojej własnej ścieżki. Dodatkowo, na rynkach globalnych rośnie przekonanie, iż rynki wschodzące będą jedną z ofiar wzrostu awersji do ryzyka. Wreszcie, spadek WIG20 od szczytu hossy wynosi dziś ledwie 14 procent, więc mimo przekroczenia progu technicznej korekty – definiowanej jako cofnięcie od szczytu hossy o 10 procent – nie jest wystarczająco głęboki, by w grze masowo pojawili się gracze w kontrze do nastrojów globalnych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych Dom
Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.