Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się skromnymi zwyżkami najważniejszych indeksów. WIG20 wzrósł o 0,25 procent, gdy indeks szerokiego rynku WIG zyskał 0,33 procent. Relatywnie lepsza postawa rynku od koszyka blue chipów została zbudowana na wzrostach spółek o mniejszej kapitalizacji, których indeksy mWIG40 i sWIG80 zyskały – odpowiednio – 0,41 procent i 0,32 procent. Z perspektywy końca sesji widać, iż w przypadku koszyka WIG20 popyt próbował zbudować przeciwwagę dla słabej sesji środowej, ale finalnie udało się ugrać tylko rozdanie o konsolidacyjnej wymowie. Sesja potwierdza również, iż zbliżanie się indeksu WIG20 w rejon 2570 pkt. owocuje hamowaniem popytu i większą aktywnością podaży, choć sumarycznie można mówić ciągle o równowadze w rejonie 2550 pkt., która jest faktycznie grana od pierwszej połowy sesji wtorkowej. Technicznie rzecz ujmując rynek konsoliduje się po fali wzrostowej, która w ledwie dziewięć dni dodała indeksowi WIG20 7,9 procent. Dynamika podejścia staje się w tym układzie jednym z najlepszych wyjaśnień zawahania byków i kontry niedźwiedzi, choć w każdym wypadku więcej tu ciągle czekania na kolejny ruch rynku niż gry naprawdę dużymi kapitałami. Bez wątpienia techniczną zachętą do realizacji zysków pod 2600 pkt. jest fakt, iż spotkanie z kluczowym oporem i szczytem hossy ma miejsce w kontekście sygnałów wykupienia rynku. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż rynki bazowe są w fazie zawieszenia. W piątek warto liczyć się z dodatkową dawką skupienia uwagi na postawie giełd bazowych, które będą musiały wycenić dzisiejszą debatę prezydencką w USA, najnowsze odczyty amerykańskiej inflacji i wreszcie szum związany z zakończeniem miesiąca i kwartału.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.