Sesje środowe na rynkach akcji zostały podporządkowane kwietniowym odczytom amerykańskiej inflacji CPI. Najbardziej oczekiwane dane makro tygodnia w każdym punkcie wypadły lepiej od oczekiwań i – co ważne – lepiej od obaw rynku. Wskaźniki CPI mierzony M/M wzrósł o 0,3 procent, co jest wartości niższą od marcowego wzrostu o 0,4 procent. W perspektywie rocznej CPI obniżyła się do 3,4 procent z 3,5 procent w marcu. Uważniej śledzony indeks CPI-Core spadł do 0,3 procent M/M z 0,4 procent w marcu przy spadku do 3,6 procent rok do roku po marcowym odczycie 3,8 procent. Rynki bazowe odpowiedziały osłabieniem dolara, wzrostem wycen obniżek ceny kredytu przez Fed i wyniesieniem indeksów S&P500, DAX i Nasdaq Composite na historyczne maksima. Niestety, GPW nie ugrała na danych i umocnieniu złotego niczego więcej ponad konsolidację WIG20 w rejonie 2550 pkt., przy zamknięciu dnia na 2555 pkt. i finałowym spadku o 0,07 procent. Na drodze popytu stanęły przecena spółek surowcowych, korekta sektora energetycznego i słabość części spółek bankowych. Finalnie, sesja sprowadziła się do potrzymania położenia WIG20 w cieniu spadku z poprzedniego piątku i zawieszenia wykresu w konsolidacji między szczytem hossy wyrysowanym w rejonie 2577 pkt. i bronionymi na ostatnich sesjach wparciami w rejonie 2530 pkt. Relatywnie skromna odpowiedź rynku na silny impuls wzrostowy z otoczenia jawi się jako ostrzeżenie, iż GPW może potrzebować korekty przed próbą testowania oporów w rejonie 2650-2600 pkt. Patrząc jednak na rynek z perspektywy technicznej popyt może wydawać się słabszy, ale na dziś strona podażowa nie odniosła grama sukcesu, a indeks WIG20 jest ciągle mniej niż 1 procent od szczytu hossy, który został wyrysowany w ostatni piątek.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.