Środowe notowania na rynku warszawskim skończyły się mocnymi spadkami najważniejszych indeksów. WIG20 stracił 1,6 procent przy spadku indeksu szerokiego rynku WIG o blisko 1,4 procent. Z perspektywy końca sesji doskonale widać, iż o wyniku przesądziła głównie poranna odpowiedź rynku na incydent na pograniczu polsko-ukraińskim, który w trakcie dnia stawał się coraz mniej groźny na poziomie przyszłych konsekwencji, ale starczył do wysłania impulsu spadkowego. W istocie podaż dostała dziś prezent w postaci zaniepokojenia inwestorów potencjalną eskalacją wojny w Europie, ale w finale okazało się, iż korekta nie była na tyle dynamiczna, by wystraszyła popyt i na tyle głęboka, by zachęciła podaż. Warto odnotować, iż jednym z elementów lokalnej słabości była reakcja rynku na wyrok sądu w Katowicach, który zdaje się zmierzać w stronę zakwestionowania jednego z kluczowych elementów polskiego systemu bankowego – stawki WIBOR. W istocie banki były jednym z najsłabszych sektorów na rynku i branżowy koszyk WIG-Banki spadł o przeszło 2,3 procent. Z perspektywy technicznej sesja były niczym więcej niż cofnięciem bez konsekwencji. Mimo spadku WIG20 rozdanie można uznać za konsolidujące falę wzrostową, która odbiła indeks największych spółek od dna bessy na przeszło 32 procent. W szerszej perspektywie patrząc w mocy pozostały wszystkie sygnały, które dają przewagę stronie popytowej, od połamania linii tegorocznego trendu spadkowego, jednocześnie linii bessy, po spełnienie definicji wejścia w techniczną hossę w postaci odbicia od dna bessy na więcej niż 20 procent. Z obowiązku warto odnotować, iż apetyty podaży hamowane były odrobieniem wczorajszych strat przez złotego, który po incydencie we wschodniej Polsce skokowo osłabił się do dolara, by dziś zredukować całość wtorkowego spadku. Nie ma wątpliwości, iż ważny element miesięcznej zwyżki stale grał w popytowym obozie i ograniczył apetyty korekcyjne.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ