Finałowa sesja tygodnia na rynku warszawskim została podyktowana przez rynki bazowe. Czwartkowy zwrot na Wall Street, który przyniósł przeszło 5-procentowe odbicie S&P500 od nowego dna bessy wyrysowanego po danych o inflacji o poranku połączył się z umocnieniem złotego dolara o około 10 groszy. W efekcie GPW została zmuszona do właściwie skokowego dostosowania się do zmian na rynkach, których kondycja przesądzała w ostatnich tygodniach również o nastrojach w Warszawie. Na starcie dnia rynek wycenił zmianę na świecie na przeszło 3 procent wartości WIG20 i pozwolił sobie na wzrost wszystkich spółek w koszyku blue chipów. W finale udało dowieźć się zwyżkę indeksu o 2,85 procent przy blisko 900 mln złotych obrotu. Sesja jawi się zatem jako przełomowa, ale nie ma wątpliwości, iż rynek zaciągnął dług zaufania wobec Wall Street, która musi utrzymać czwartkowe przesilenie, by reszta świata mogła podążać kierunkiem wskazanym przez USA. Tylko technicznie patrząc bilansem sesji jest zmiana obrazu tygodnia. Jeszcze w czwartek WIG20 lokował się na nowym minimum bessy i kierował uwagę inwestorów na dołek pandemicznej bessy w rejonie 1250 pkt. Dziś wysłał sygnał, iż w rejonie 1400 pkt. podaż nie potrafi odnieść trwałego sukcesu, a rynek do dojrzewa do przynajmniej korekty fali spadkowej, która zdominowała pierwsze trzy kwartały roku i została rozciągnięta na dwa pierwsze tygodnie czwartego. Niestety, powiązaniu kondycji rynku w Warszawie ze światem będzie sprzyjało nie tylko zbudowanie odbicia na impulsie z otoczenia, ale też rozpoczęty sezon wyników kwartalnych na Wall Street, który będzie rozlewał się po wszystkich rynkach zmiennością i szumem technicznym. Warto zatem oczekiwać jeszcze zwątpień w odbicie i zwrotów, które będą przeczyły nadziejom, iż dołek 2022 roku został osiągnięty wraz z wejściem rynków w fazę, w której zaczyna się zwykle pozycjonowanie pod wzrostową końcówkę roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ