Czwartkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły sesję jednocześnie odreagowania, jak i uspokojenie po środowym tąpnięciu, które przesunęło WIG20 na południe o 3 procent i wygasiło – przynajmniej w ramach ostatniego impulsu wzrostowego – apetyty rynku na zakończenie kilkutygodniowego trendu bocznego. W finale indeks największych spółek zyskał 1 procent niesiony na północ zwyżką 13 spółek przy przecenie 7. Na plan pierwszy wybił się skok na północ ceny JSW o 12,5 procent, ale mocne wzrosty zanotowały też spółki Asseco, LPP, mBank, Pekao, PKO, PZU i Santander. Rolę lidera obozu podażowego w WIG20 pełniła spółka KGHM, której nazwa pojawiła się w spekulacjach prasowych o katastrofie ekologicznej na Odrze. W istocie walory KGHM należały do najaktywniej granych na rynku i zakończyły sesję spadkiem o 2,3procent, ale wcześniej przeceniały się o blisko 5 procent. Z perspektywy końca sesji widać, iż rynkowi najbliżej było do konsolidacji, którą nie tylko umacniała korelacja ze światem – równie słabo po wczorajszym spadku o 2 procent odbijał dziś niemiecki DAX – ale głównie neutralne położenie WIG20 na tle trendu bocznego. Z tej perspektywy patrząc wynik sesji został w pewnym sensie przesądzony porannym cofnięciem WIG20 w rejon 1675 pkt. Niemal centralne ulokowanie wykresu w środku konsolidacji nie pozwoliło oczekiwać ataku na granice układu i zmusiło technicznie zorientowanych graczy do pogodzenia się z faktem, iż WIG20 skończy kolejny tydzień w letnim zawieszeniu. W istocie po sesji czwartkowej i zamknięciu w rejonie 1700 pkt. ruch nad 1745 pkt. wymaga zwyżki indeksu o około 2,7 procent, a połamanie wsparcia na 1600 pkt. spadku o 5,8 procent. Zadanie właściwie niewykonalne, gdy zmienność indeksu mierzona wskaźnikiem ATR wynosi dziś około 2 procent.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ