Wczoraj nasz rynek pokazywał wyraźną niechęć do wzrostów. Prostą tego konsekwencją były dzisiejsze pokaźne spadki, do których przyczynił się również gorszy klimat zewnętrzny. Nasz rynek był jednak wyraźnie słabszy od otoczenia, a najbardziej zniżkowały spółki największe.
Klimat inwestycyjny na świecie popsuł się już wczoraj wieczorem. Przyczyny były dwie. Pierwsza wiązała się z rozwiązaniem przez Donalda Trumpa biznesowych rad doradczych. Był to ruch wymuszony przez wcześniejsze rezygnacje samych biznesmenów, co oznacza, że zmniejsza się grono osób chętnych do współpracy z kontrowersyjnym prezydentem. Drugim powodem był negatywnie przyjęty w sektorze bankowym wydźwięk protokołu z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Wynikało z niego, że amerykański bank centralny zaczyna być lekko zaniepokojony spadkiem inflacji, co powodować może odłożenie w czasie kolejnej podwyżki kosztu pieniądza. Być może więc do końca roku stopy już nie wzrosną, co nie jest korzystne z punktu widzenia banków. W konsekwencji sektor finansowy słabo prezentował się w całej Europie oraz w Warszawie, gdzie kontynuował spadki obserwowane już wczoraj. Od wyraźnie lepsze strony pokazał się tylko Lotos. Spółka przed sesją opublikowała dobrze przyjęte wyniki, których skutkiem był wzrost cen akcji o prawie 3,5%. To był jednak wyjątek, gdyż większość dużych spółek na wartości traciła, co sprowadziło indeks WIG20 ponad 1% poniżej wczorajszego zamknięcia. Traciły również spółki najmniejsze i jedynie średnie nie zmieniły swojej wartości.
Publikowane dzisiaj dane nie miały większego przełożenia na zachowanie inwestorów. Większość z nich można oceniać pozytywnie, co jednak nie powinno być dla nikogo większym zaskoczeniem. Dane z krajowego rynku pracy wskazywały na dalszy wyraźny wzrost zatrudnienia oraz wzrost płac w tempie zbliżonym do 5%. Amerykański rynek pracy również pozostaje w dobrej kondycji po tym jak cotygodniowa ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła do półrocznego minimum. Lekko negatywnie pokazała się produkcja przemysłowa, która wzrosła w rocznym tempie 2,2%. To jednak jest spójne z podobnym tempem wzrostu PKB, które od dłuższego czasu za oceanem oscyluje właśnie w okolicach poziomu 2%. Z tego punktu widzenia dane należy odczytywać neutralnie, co jednak pokazuje, że nasz rynek po okresie siły z połowy minionego tygodnia przeszedł w okres słabości.
Łukasz Bugaj