Piątkowe notowania na rynku warszawskim były kolejną sesją, którą zdominowały spekulacje o zakończeniu polityki walki z pandemią COVID-19 w Chinach. Większość rynków postrzeganych jako wrażliwe na to, co dzieje się w gospodarce chińskiej zareagowała dynamicznymi zwyżkami. Rano na plan pierwszy wybiły się wzrosty na rynkach chińskich, do których w kolejnych godzinach dołączyły surowce. Starczy powiedzieć, iż miedź drożała dziś o blisko 8 procent, a ropa o 4,5 procent, by zrozumieć dlaczego w Warszawie akcje KGHM zdrożały o 11,7 procent, a PKN Orlen o 5,1 procent. W istocie rynek posilał się również większą atrakcyjnością giełd gospodarek wschodzących oraz słabością dolara. Para EURUSD rosła dziś o 1,6 procent, gdy USDPLN spadał o 1,9 procent. W przypadku WIG20 właściwie wszystko grało w byczym obozie i stąd wzrost WIG20 o 2,7 procent. Dobra atmosfera na rynku blue chipów rozlała się po całym rynku. W efekcie wzrosty zanotowało 61 procent spółek przy ledwie 24 procent, które straciły na wartości i 15 procent bez zmiany ceny. Pochodną jest wzrost indeksu szerokiego rynku WIG o 2,72 procent. W skali tygodnia wzrost WIG20 przekroczył 6 procent i był niewiele niższy od zeszłotygodniowego o blisko 7 procent. Technicznie patrząc WIG20 kończy tydzień przełamaniem linii trendu spadkowego, która jest również linią bessy. Niewiele też brakło – ledwie 4 punktów – by WIG20 zamknął sesję 20 procent od dołka bessy i wysłał sygnał wejścia w techniczną hossą. Układy na wykresie WIG20 wyglądają zatem poprawnie dla popytu, ale zachowanie rynku od połowy października jest również pochodną postaw giełd bazowych, relacji złotego dolarem i sentymentu świata do rynków wschodzących. Właśnie w tych segmentach i korelacji ze światem trzeba szukać ryzyk dla scenariusza wzrostowego, który został zapowiedziany na wykresach WIG20 w różnych perspektywach czasowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ