Skłonność Polaków do oszczędzania na emeryturę wzrosłaby ponad trzykrotnie, gdyby wprowadzony został system, w którym do składki pracownika dopłacałoby państwo i/lub pracodawca. Dwie trzecie Polaków skłonnych byłoby wpłacać pewną sumę miesięcznie w takim systemie, podał Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Obecnie prawie 40% pracujących Polaków w ogóle nie myśli o tym, co czeka ich na emeryturze, a zaledwie 32% myśli o tym przynajmniej od czasu do czasu.
Spośród osób, które rzeczywiście myślą o swojej przyszłości emerytalnej, większość zaczyna myśleć w wieku 50+. Żadnych działań mających na celu ochronę standardu materialnego po przejściu na emeryturę nie podejmuje aż 78,5% badanych. Spośród tych, którzy cokolwiek w tej sprawie robią, największy odsetek odkłada pieniądze na lokacie bankowej lub w gotówce.
"Ogólnie oszczędza na emeryturę w jakiejkolwiek formie (IKE, IKZE, PPE, polisa ochronno-inwestycyjna, lokaty bankowe lub gotówka) lub zwiększa stan posiadania z myślą o emeryturze (inwestuje w różne dobra) zaledwie 21,2% całej próby badanych. Znikomy procent korzysta z III filara" - czytamy w raporcie.
Grupę osób, które zadeklarowały jakąś formę oszczędzania na emeryturę spytano, jaką część rocznych dochodów przeznaczają na oszczędności emerytalne. Największy odsetek (43%) podał wielkość od 6 do 10%, powyżej 10% zadeklarowało 21% oszczędzających na emeryturę.
Badanie pokazuje, że 68% Polaków skłonnych byłoby przystąpić do III filara z dopłatami państwa lub pracodawców, a tylko 13% badanych nie przystąpiłoby do takiego systemu długoterminowego oszczędzania, reszta nie ma zdania na ten temat. Jednocześnie większość (72%) gotowych wejść do takiego systemu wpłacałaby do niego miesięcznie tylko do 100 zł.
"To już coś, jeśli oszczędzanie rozpoczyna się w młodym wieku, natomiast jeśli w wieku koło pięćdziesiątki, to stanowczo za mało. A zatem niewielki odsetek oszczędzających obecnie na emeryturę rośnie ponad trzykrotnie, jeśli chodzi o deklarowaną gotowość do oszczędzania, gdyby inni dopłacali drugie tyle do składki respondenta. To oznacza, że istnieje potencjał gotowości do dodatkowego oszczędzania na emeryturę" – powiedział prof. dr hab. Janusz Czapiński, współautor badania.
Największy odsetek badanych opowiedział się za współfinansowaniem zarówno przez budżet jak i pracodawcę dodatkowego oszczędzania na emeryturę (36,4%), a zaledwie co dziesiąta osoba odrzuciła jakiekolwiek współfinansowanie dodatkowych oszczędności emerytalnych.
Raport pokazuje także, że wiedza na temat systemu emerytalnego jest ograniczona. Ponad 7% respondentów nie wie, gdzie trafiają ich składki emerytalne płacone w ramach powszechnego systemu. Jeszcze gorzej wygląda wiedza nt. wysokości obowiązkowej składki emerytalnej wśród osób, których składka dzielona jest między ZUS i OFE. Zaledwie 23,8% jest w stanie powiedzieć, jaki procent zarobków stanowi składka.
Niemal połowa (45%) respondentów opowiada się za likwidacją składki emerytalnej wpłacanej do powszechnego systemu i powiększeniem o jej wysokość wynagrodzenia. Powszechność tej opinii spada z wiekiem. Ci, którzy opowiadają się za zniesieniem obligatoryjnej składki emerytalnej i powiększeniem o nią wynagrodzenia, gotowi byliby pewną jej część przeznaczyć na samodzielne oszczędzanie lub inwestowanie z myślą o emeryturze.
Największy odsetek badanych (34%, nieco większy wśród mężczyzn niż kobiet) zamierza nie przechodzić na emeryturę tak długo, jak się da; najwięcej, bo ponad 50% wśród samozatrudnionych i pracodawców. 1/3 nie ma zdania. Młodsi respondenci wyraźnie częściej deklarują chęć przejścia na emeryturę jak najpóźniej.
Podzielone jest wśród Polaków zdanie na temat źródła finansowania świadczeń emerytalnych. Połowa opowiada się za systemem mieszanym (repartycyjno-kapitałowym). Mniej więcej co piąty respondent jest zwolennikiem czysto repartycyjnego lub czysto kapitałowego systemu.
"Obraz, który wyłania się z badania jest raczej pesymistyczny, ilustruje on ograniczoną wiedzę, która w niektórych kwestiach jest nawet opaczna względem rzeczywistości. Ekonomią emerytalną zajmują się nieliczni, pozostali budują swoją wiedzę na zasłyszanym, nie zawsze poprawnym i pełnym przekazie i próbują stosować do niego zdrowy rozsądek. Prowadzi to często do wniosków, które nie służą poprawie indywidualnej sytuacji na starość i do wiary, że sytuację można w łatwy sposób poprawić decyzjami politycznymi, czy innymi prostymi sposobami. W rzeczywistości nie da się uciec od tego, że nasza emerytalna przyszłość zależy w dużej mierze od nas samych, od naszej chęci i zdolności do dłuższej pracy oraz od naszej chęci i konsekwencji w zakresie dodatkowego oszczędzania na starość"-– podsumował prof. dr hab. Marek Góra, współautor badania.
Badanie "Świadomość emerytalna Polaków" zostało wykonane w lutym 2016 r. przez Pracownię Badań Społecznych metodą wywiadu bezpośredniego na reprezentatywnej próbie pracujących Polaków, którzy nie osiągnęli jeszcze wieku emerytalnego, na zlecenie Europejskiego Kongresu Finansowego. Jego autorami są prof. prof. Janusz Czapiński i Marek Góra.