Po ostatnich kilku słabszych tygodniach na rynkach, w tym na GPW, znowu można powiedzieć, że polskie akcje są dość tanie. I tym razem dotyczy to zarówno średnich / mniejszych spółek, jak i tych największych. WIG od początku roku jest na symbolicznym plusie. Podobnie jak S&P500. DAX z wynikiem -8% nie prezentuje się już tak dobrze. Rosyjskie akcje trzymają się mocno, tureckie osłabły.
Taniość polskich akcji widać choćby po najprostszych wskaźnikach, jak P/E czy EV/EBITDA. Wiele spółek jest notowanych na poziomie 10-krotności oczekiwanych zysków w br. Nawet banki, które przez lata były bardzo drogie, stopniowo normalizują swój poziom wyceny (wskaźnik P/E rzędu 12-15 nie oznacza jednak, że są już tanie). Jedyną grupą spółek, które cały czas pozostają wysoko wycenione, są przedstawiciele sektora detalicznego i niektórzy eksporterzy. W ich przypadku wycena sięga 15-25-krotności oczekiwanych zysków. Ale z drugiej strony firmy te notują (albo mają notować) wysoką dynamikę wyników.
Niski poziom wycen nie oznacza z automatu wysokich zysków dla inwestorów w kolejnych miesiącach. Tym bardziej, że czynników ryzyka nie brakuje, z Brexitem na czele. Ale niskie ceny dają pewne poczucie, że nie czeka nas raczej głębsza przecena. No chyba, że nasi politycy znowu zafundują nam jakieś „genialne” pomysły, typu rozwiązanie kwestii kredytów frankowych, które doprowadziłoby do poważnych problemów w polskim sektorze bankowym.
Reasumując, w ostatnich tygodniach powietrze z rynków zeszło. Ceny akcji na GPW wróciły do dość atrakcyjnych poziomów. Nastroje inwestorów są dalekie od entuzjazmu. Można zatem znowu polować na polskie akcje, chociaż w tyle głowy cały czas trzeba mieć ewentualny Brexit i naszych polityków.