Wtorkowe notowania na rynku warszawskim były w największym stopniu odreagowaniem poniedziałkowego tąpnięcia. Analogicznie do wczorajszego spadku dzisiejszy wzrost został podyktowany przez rynki bazowe dla GPW i został przeniesiony z otoczenia. Odreagowanie jawi się jednak jako skromne. Przy zwyżce niemieckiego DAX-a o przeszło 1 procent wzrost WIG20 o 0,2 procent ma więcej wspólnego z równie skromnym odbiciem w USA. Również obrót, który w WIG20 było o ponad 20 procent mniejszy od aktywności rynku w poniedziałek, sygnalizuje słabość lokalnego odreagowania. Niemniej, w indeksie WIG20 nie brakło mocnych zwyżek, co sygnalizuje, iż przecena została jednak przyjęta przez graczy jako okazja do zakupów. W finale zwyżki WIG20 zanotowało 13 spółek, gdy w poniedziałek przeceniło się 16 blue chipów. Niestety, technicznie patrząc ruch na północ niewiele daje stronie popytowej. W mocy pozostało połamanie wsparć w rejonie 2300 pkt. Wykres WIG20 stale lokuje się pod średnią z 50 sesji i pod linią, którą część technicznie zorientowanych graczy postrzegało jako granicę trendu wzrostowego. W efekcie trudno mówić o zbudowaniu grama przeciwwagi dla wczorajszego spadku. Nie ma też wątpliwości, iż rynek musi godzić lokalne zmienne z globalnymi impulsami. Korekta na świecie była zdecydowanie bardziej potrzebna niż w Warszawie i właśnie jej wyczerpanie na rynkach bazowych należy postrzegać jako zmienną, która powinna przesądzić o zakończeniu przeceny na GPW. Nie warto też tracić z pola uwagi złotego, który cały czas osłabia się wobec dolara i euro. W tle ważny będzie sentyment globalnego kapitału wobec rynków wschodzących, z akcentem na chiński, z którego napłynął impuls wyzwalający korektę na rynkach rozwiniętych. W trakcie kolejnych sesji uwaga powinna jednak przesunąć się w stronę Wall Street i tamtejszych reakcji na sygnały, jakie popłyną w stronę rynków ze strony Rezerwy Federalnej.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ