Czwartkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przez dwa sprzeczne impulsy. Próba budowania odbicia po ostatnich przecenach na rynkach bazowych sprzyjała bykom. Słabość złotego hamowała apetyty kupujących i sprzyjała podaży. Bilansem jest spadek WIG20 o 0,35 procent, który kontrastuje ze wzrostem niemieckiego DAX-a 0,1 procent i zwyżkami indeksów na Wall Street w pierwszych fazach tamtejszych sesji. Technicznym bilansem jest znalezienie punktu równowagi przez indeks blue chipów w rejonie 2350 pkt., z którego jest równie daleko do oporów w strefie 2416-2400 pkt., jak i wsparć w strefie 2300 pkt. W istocie przy zmienności dziennej – mierzonej wskaźnikiem ATR z 14 sesji na poziomie 27 punktów - rynek zdaje się być doskonale położony do zakończenia tygodnia w granicach półki 2400-2300 pkt. Neutralne położenie indeksu w perspektywie dziennej nie zasłania jednak ostrzeżenia przed korektą, jakie pojawi się na wykresie tygodniowym WIG20 i które będzie finalnie kształtowane przez ostatnią sesję tygodnia. Niestety, przeniesienie ostrzeżenia na nowy tydzień będzie wiązało się również ze zbliżającą się dawką szumu technicznego, która pojawi się w przyszłym tygodniu za sprawą rozliczenia wrześniowej serii kontraktów terminowych. Rynek wchodzi właśnie w fazę, w której władzę nad indeksem przejmują pozycje powiązane z pochodną, więc na wiarygodne technicznie wybicie z konsolidacji po ostatnich wzrostach przyjdzie zapewne czekać do tygodnia po rozliczeniu kontraktów. Stale nie warto tracić z pola uwagi korelacji WIG20 z indeksami rynków bazowych i wrażliwości na kondycję złotego. W ostatnich dwóch tygodniach rynek był silnie odpowiadał na impulsy z tych dwóch kierunków i nawet rozliczenie pochodnej nie będzie w stanie przeciwstawić się naprawdę poważnym ruchom giełd światowych i walut.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ