Piątkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane i podporządkowane rozliczeniu czerwcowej serii kontraktów terminowych. Starczy odnotować, iż do finałowej godziny sesji licznik obrotów w WIG20 pokazywał około 600 mln złotych, a w finałowych sześćdziesięciu minutach wzrósł do blisko 1,9 mld złotych, by nie mieć wątpliwości, co do przebiegu i charakteru sesji. Rynek schował się w scenariuszu najłatwiejszym do grania i klasycznym dla trzecich piątków czerwca, konsolidując się do 15:50 przy niskim obrocie, by po 15:50 skokowo podnieść zmienność i aktywność. W istocie dzięki zleceniom rzucanym na rynek koszykami wyznaczone zostało maksimum dnia WIG20 i przesunięcie o niemal całość dziennej rozpiętości wahań indeksu. Również zamknięcie, ze skokowym przesunięciem WIG20 na końcowym fixingu, zostało wykreowane przez pozycje powiązane z rynkiem terminowym. W zarysowanym układzie sił można tylko odnotować, iż sesja piątkowa skończyła się w zgodzie z oczekiwaniami i bez przesilenia technicznego. W istocie właśnie układ techniczny – nawet jeśli będzie musiał znaleźć potwierdzenie na pierwszych sesjach nowego tygodnia i po wyjściu WIG20 z cienia pochodnej – jawi się jako najważniejszy element dzisiejszego rozdania. Niezależnie od dnia rozliczenia podaż poniosła kolejna porażkę w rejonie strefy wsparcia 2210-2200 pkt., gdzie dolne ograniczenie konsolidacji spotyka się psychologicznym wsparciem. W mocy zatem pozostało zawieszenie WIG20 na półce 2273-2210 pkt., które ma w sobie potencjał spadkowego układu podwójnego szczytu, jak i formacji kontynuacyjnej. Przed rynkiem zadanie wykreowania wybicia, które pozwoli na nowo ocenić efekty zawahania popytu pod strefą oporów w rejonie 2300-2280 pkt. Wybicie górą otworzy drogę do pokonania 2300 pkt. i skieruje uwagę na opory w rejonie 2362 pkt. Wybicie dołem wzmocni szansę na testowanie wsparć w rejonie 2154 pkt. i zachęci do korekty przeszło 20-procentowej fali wzrostowej kreślonej od dołka z końcówki marca.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ