Wtorkowe notowania na rynku warszawskim przywróciły GPW do rzeczywistości, przez którą można rozumieć większą i zgodną z poprzednimi sesjami korelację WIG20 z kondycją indeksów giełd bazowych. Po poniedziałkowym skoku na północ, wywołanym dobrym przyjęciem przez część warszawskich spółek nowych planów podatkowych rządu, notowania dzisiejsze zdominowała wrażliwość rynku na zachowanie niemieckiego DAX-a i futures na amerykańskie średnie. W istocie rynek próbował kontynuować wczorajszy ruch, ale starczy spojrzeć na spadek indeksu WIG-Nieruchomości, którego poniedziałkowa zwyżka była symbolem potencjalnych zmian na rynku mieszkaniowym, by dostrzec korygowanie optymizmu. Z perspektywy końca sesji widać też, iż próby szukania wzrostów kończyły się cofnięciami, a w finale pogodzeniem się rynku z koniecznością dostosowania się do otoczenia. Na zamknięciu kosmetycznej zmianie DAX-a towarzyszył wzrost WIG20 o 0,38 procent, który w największym stopniu był konsekwencją skorelowanego osuwania się na południe po wysokich otwarciach w Warszawie i Frankfurcie. Bilans techniczny sesji jest dwuznaczny. Z jednej strony WIG20 wyznaczył nowe, dwunastomiesięczne maksima, nowy szczyt w perspektywie year-to-date i nawet, najwyższe zamknięcie roku, ale też wysłał z wykresu sygnał, iż w rejonie, w którym podaż skontrowała popyt 10 maja, pojawia się nowa bariera techniczna. Nowy opór można lokować w strefie 2154-2143 pkt. i traktować jako rejon, który prowokuje podaż i hamuje marsz rynku na ścieżce prowadzącej do konfrontacji z oporami w rejonie 2200 pkt. Uwzględniając fakt, iż zawahania WIG20 z 10 maja, jak i dzisiejsze zostały w dużej mierze wywołane postawą giełd bazowych, właśnie na świecie należy szukać zarówno szans, jak i ryzyk dla załamania kilkutygodniowej fali wzrostowej. Niezależnie od tego, lokalny układ pozostaje wzrostowy i sprzyja spoglądaniu w rejon 2200 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOS