Piątkowe notowania na rynku warszawskim zostały zdominowane przed dwie zmienne – czwartkowy spadek na Wall Street oraz rozliczenie kontraktów na WIG20. Pierwszy element wymusił na Warszawie solidarne z innymi rynkami europejskimi cofnięcie na otwarciu, a drugi czekanie na finałową godzinę sesji i uderzenie w rynek zleceń rzucanych koszykami. Z tej mieszanki rynek zbudował poranne otwarcie WIG20 luką w dół i spadek o około 0,6 procent, senne osuwanie na południe przez większą część sesji i klasyczne dla trzecich piątków marca, czerwca, października i grudnia skokowe podniesienie obrotu i zmienności w ostatniej godzinie. Bilansem jest spadek WIG20 o 1,69 procent przy blisko 2 mld złotych obrotu, z czego ledwie trzecia część przypadła na handel bez finałowej godziny rozdania. Technicznie patrząc było to kolejny dzień zawieszenia WIG20 w dwumiesięcznym trendzie bocznym, którego symbolicznymi granicami są rejony 2000 pkt. i 1900 pkt., a centralnym punktem okolice 1950 pkt. W istocie granic trendu bocznego należy szukać w rejonach 2022 pkt. i 1884 pkt., gdzie zalegają potwierdzone bariery techniczne. Z tej perspektywy patrząc zamknięcie w rejonie 1927 pkt. lokuje wykres nie tylko blisko środka dwumiesięcznej konsolidacji, ale też sprzyja przeniesieniu na kolejny tydzień zawieszenia granego od drugiej połowy stycznia. Dla graczy opierających swoje oceny o układy sił na wykresach rynek wysyła sygnał wzywający do czekania na przesilenie i wybicie z półki 2022-1884 pkt. Pozytywnym elementem jest fakt, iż w nowym tygodniu rynek kasowy wyjdzie z cienia rynku pochodnej, a gracze powstrzymujący się przed transakcjami z racji ryzyka zderzenia się z rynkiem terminowym, będą mogli wrócić na parkiet, który nie będzie czekał na rozliczenie kontraktów terminowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ