Czwartkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się od solidarnej ze światem odpowiedzi na środową przecenę na Wall Street, gdzie Nasdaq Composite spadł o 2,7 procent, a S&P500 oddał 1,3 procent przy znacznie skromniejszym cofnięciu DJIA 0,4 procent. W pierwszych minutach handlu WIG20 oddał 0,6 procent, czym powielił spadek niemieckiego DAX-a o 0,5 procent. Korelacja na otwarciu została przedłużona na kolejne godziny notowań. W istocie właściwie w żadnym punkcie sesji rynek nie zdobył się na samodzielną rozgrywkę i WIG20 kopiował każdą falkę notowań DAX-a i kontraktów na S&P500. W finale rynkowi udało się zakończyć sesję kosmetycznym przesunięciem WIG20 o niespełna 0,1 procent, gdy niemiecki DAX oddał 0,2 procent, a S&P500 szukał stabilizacji rejonie z wczorajszego zamknięcia. Sesja o skrajnym skorelowaniu notowań z rynkami bazowymi nie była zaskoczeniem. Od przeszło tygodnia WIG20 jest zmuszany powielać nastroje na świecie, gdzie trwa próba wyceniania fundamentalnej zmiany, jaką jest wzrost rentowności amerykańskiego długu, który czyni inwestycje w akcje mniej atrakcyjnymi i wymusza dostosowania w portfelach inwestorów instytucjonalnych. Niestety, od finałowej sesji tygodnia trudno oczekiwać zerwania korelacji z otoczeniem. Powyżej zarysowany mechanizm zostanie jutro uzupełniony przez klasyczne oczekiwanie na comiesięczne dane amerykańskiego Departamentu Pracy, co powinno przełożyć się na rozdanie z podziałem na przed i po danych, z porannym dostosowaniem do czwartkowych zamknięć w USA. Technicznie patrząc obraz WIG20 jest stosunkowo czytelny. Indeks stanął w rejonie 1950 pkt., co można uznać za zamrożenie w środku konsolidacyjnej półki ograniczanej poziomami 2022-2000 pkt. na północy i 1900-1884 pkt. na południu. Zmienność dzienna indeksu mierzona ATR z 14 sesji wynosi teraz około 48 punktów, co przy dzisiejszym zamknięciu w rejonie 1944 pkt. sprzyja zakończeniu tygodnia w granicach półki 2022-1984 pkt. i przeniesieniu gry w konsolidacji na drugi tydzień marca.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ