Piątkowe notowania na rynkach europejskich zaczęły się w kontekście spadków w Azji, gdzie rekordowy odczyt przypadków zakażeń koronowirusem w Tokio wystraszył inwestorów oraz nadziei na zwyżki na Wall Street po wynikach kwartalnych liderów amerykańskiego sektora technologicznego. Silniejsza okazała się druga zmienna i od poranka w stronę GPW płynęła umiarkowana presja wzrostowa. Warszawskie byki wykorzystały zwyżki w otoczeniu do mocnego podniesienia WIG20. W istocie w końcówce pierwszej godziny na plusie były wszystkie walory w indeksie, a w szczycie sesji wzrost WIG20 sięgał 1,4 procent. Kolejne godziny przyniosły jednak pogorszenie sentymentu, który w finale osłabł za sprawą zadyszki na rynkach amerykańskich, gdzie sektor technologiczny nie odpowiedział nadmiernym optymizmem na wyniki Apple, Amazon, Google i Facebooka. W finale zwyżka WIG20 została zredukowana do 0,25 procent, a indeks ulokował się w rejonie 1767 pkt. Skromna zmiana i świeca z górnym cieniem na wykresie dziennym WIG20 wpisała w szersze obrazy rynku. Z punktu widzenia układu sił na wykresie tygodniowym można mówić o dwóch tendencjach. Pierwszą jest układ dwóch świec z górnymi cieniami, które sygnalizują skuteczne kontry podaży i porażki byków w grze o wyższe poziomy. Drugą jest dwumiesięczna konsolidacja, która stale obowiązuje i pozwala ze spokojem patrzeć na sukcesy podaży i słabość popytu tak długo, jak rynek nie wybije WIG20 z półki 1856-1735 pkt. W perspektywie miesięcznej porażki byków w grze o wyższe położenie indeksu nie przełożyły się na wybicie z konsolidacji i czekanie na zakończenie trendu bocznego zostało przeniesione na kolejny miesiąc. W przyszłym tygodniu warto oczekiwać powolnego odchodzenia rynków od skupienia uwagi na wynikach kwartalnych spółek, a przynajmniej przesunięcia akcentów w stronę danych makro za sprawą klasycznego dla pierwszych tygodni każdego miesiąca wysypu publikacji, które kulminują comiesięcznym raportem z amerykańskiego rynku pracy.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA