Środowe notowania na rynku warszawskim przyniosły kolejną sesję, w trakcie której lokalne zmienne miały mniejsze znaczenie, a przesądzającym elementem była postawa rynków bazowych. Słabsze od oczekiwań zakończenie sesji wtorkowych w USA wymusiło o poranku przecenę w Europie, na którą GPW odpowiedziała spadkiem WIG20. W kolejnych godzinach region szukał odbicia, ale kontra podaży na rynku niemieckim pchnęła na południe również ceny w Warszawie. W kolejnych godzinach więcej było już stabilizacji, a spokojny początek sesji w USA pozwolił pogodzić się rynkowi z przedłużeniem konsolidacji WIG20 w okolicach 1800 pkt. W istocie właśnie układy techniczne najlepiej opisują zachowanie indeksu blue chipów, który od pięciu tygodni porusza się w trendzie bocznym ograniczanym poziomami 1856 pkt. i 1734 pkt. W ramach tego zawieszenia można ułożyć nieco węższą konsolidację w postaci formacji trójkąta, ale i ten element na wykresie sprzyja raczej wstrzymywaniu się przed nowymi zakładami niż angażowaniu się pod kolejny ruch rynku. Technicznie patrząc rynek zwyczajnie narzuca graczom czekanie na swoją decyzję o kierunku wybicia z konsolidacji. Stabilizująco działają również zachowania rynków bazowych, które znalazły się w fazie przejściowej, pomiędzy reakcjami na dane makro publikowane zwykle na pierwszych sesjach nowego miesiąca oraz sezonem publikacji wyników kwartalnych. Drugi element zacznie dominować na giełdach w kolejnym tygodniu, więc powoli gra w poczekalni powinna dobiegać końca. W zarysowanym układzie trudno jednak oczekiwać od GPW wyjścia z cienia rynków bazowych. Sezon wyników na świecie może zwiększyć zmienność lub nadać rynkom trendów, ale nie pozwoli na grę Warszawy w oderwaniu od giełd światowych. Korelacja będzie elementem stałym i dlatego na rynkach rozwiniętych warto szukać szans i zagrożeń stojących przed WIG20.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA