Środowe notowania na rynku warszawskim odbyły się na bazie sprzecznych impulsów z rynków bazowych. Przed sesją wydawało się, iż doniesienia o kolejnej fali zakażeń w Chinach i wątpliwości wobec dynamiki odbicia gospodarczego w USA wygrają z wtorkowym optymizmem wywołanym danymi o sprzedaży detalicznej z USA. W istocie otwarcia w Europie były spadkowe, ale GPW wybrała scenariusz wzrostowy. W kolejnych godzinach, gdy świat odrobił straty i szukał zwyżek, GPW skupiła na sennym osuwaniu na południe i ignorowaniu zachowań giełd bazowych. W finale okazało się, iż najwięcej było konsolidacji spółek z WIG20 i relatywnie dobrej postawy spółek małych i średnich, których indeksy oparły się spadkom koszyka blue chipów. Relatywnie słaba postawa WIG20 – spadek o 0,6 procent przy zwyżce DAX-a o 0,4 procent – może sygnalizować osłabienie popytu, ale naprawdę rynek nie znalazł dziś powodów do nowych zagrań i skonsolidował się na neutralnym technicznie poziomie. W istocie technika najlepiej tłumaczy zachowanie WIG20. Otwarcie notowań w pobliżu 1800 pkt. oznaczało, iż wykres koszyka blue chipów znalazł się w bezpiecznej odległości od oporu na 1856 pkt. Do wsparcia w rejonie 1734 pkt. było jeszcze dalej, więc technicznie zorientowani gracze mogli nabrać dystansu i stąd brak poważniejszych zmian koszyka w całości. Na poszczególnych spółkach można było dostrzec nieco więcej emocji – jak CDR czy PKN z obrotami większymi niż 100 mln złotych lub CCC, JSW i PGE ze spadkami po około 5 i więcej procent – ale całość zsumowała się w skromny w sumie spadek indeksu w całości. Do odnotowania jest nieco mniejsza korelacja WIG20 z indeksami rynków bazowych, ale nie ma wątpliwości, iż akurat ta zmienna pozostaje ważnym elementem lokalnego układu sił.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA