Globalne rynki akcji zaczęły nowy tydzień od mocnej odpowiedzi na informacje, iż w Chinach pojawiły się nowe ogniska zakażeń koronawirusem. Zamknięcie kilku części Pekinu uzupełniło się z zeszłotygodniowym doniesieniami z USA oraz Iranu i wzbudziło zaniepokojenie inwestorów drugą falą pandemii. Efektem był mocny, nocny spadek kontraktów na S&P500, które pociągnęły za sobą japoński Nikkei i przełożyły się na spadek indeksu w Tokio o 3,4 procent. Odpowiedzią rynków europejskich były cofnięcia o nieco mniejszej skali – po przeszło 2 procent - ale uważnie śledzony w Warszawie niemiecki DAX oddał po otwarciu około 2,6 procent. GPW zareagowała cofnięciem WIG20 o około 2 procent i szybko powiększyła spadek indeksu do 2,5 procent. W kolejnych godzinach otoczenie odrabiało straty i w końcówce sesji niemiecki DAX tracił ledwie 0,5 procent, a amerykański S&P500 zdołał zredukować spadek do -1 procent. Niestety, GPW nie potrafiła posilić się presją wzrostową z otoczenia i niemal całość dnia WIG20 spędził w rejonie 1740 pkt. tracąc obserwowane o poranku 2,4 procent. W finale spadek indeksu wyniósł 2,6 procent przy przeszło 1,15 mld złotych obrotu. Z punktu widzenia techniki sesja jawi się jako konsolidacja po niskim otwarciu, ale wielkość obrotu sygnalizuje, iż przecena raczej spolaryzowała rynek niż dała przewagę jednej ze stron. Bilansem rozdania jest przełamanie przez wykres WIG20 wsparcia na 1764 pkt. i zejście poniżej bariery 1750 pkt. Sukcesy podaży otwierają drogę do spotkania WIG20 ze wsparciami w okolicach 1700 pkt. i sumują się w ostrzeżenie, iż wyzwolony piątkowym spadkiem i zachowaniem giełd światowych impuls spadkowy nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Stale warto jednak zachować wrażliwość na kondycję rynków bazowych. W ostatnich miesiącach zerwanie korelacji WIG20 z otoczeniem bywało krótkie, a gry w kontrze do otoczenia zwykle kończyły się pogonią za spadkami lub wzrostami na świecie. W praktyce więc to w zachowaniu globalnych rynków trzeba upatrywać ryzyk dla GPW.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA