Piątkowe notowania na rynku warszawskim odbyły się w ramach znanej z poprzednich sesji tygodnia korelacji z rynkami bazowymi. WIG20 zaczął dzień od spadku wymuszonego przez Wall Street i rynki europejskie. Szybko jednak okazało się, iż wyjście z trzydniowego zamrożenia po poniedziałkowym wzroście o 4,2 procent obywa się przy niskiej aktywności, która przetrwała do finałowych godzin rozdania. Sesję w wykonaniu WIG20 można podzielić na przedpołudniowy dryf po niskim otwarciu i falę wzrostową w drugiej połowie dnia, która w największym stopniu była powieleniem ruchów amerykańskich futures indeksowych. W finale indeks oddał 0,4 procent przy ledwie 492 milionach złotych obrotu. Z perspektywy końca sesji piątkowej doskonale widać, iż o wyniku w skali tygodnia, który skończył się zwyżką WIG20 3,9 procent przesądziła sesja poniedziałkowa. Potężny wzrost pod presją z otoczenia zbudował zapas, którego w trakcie kolejnych podaż już nie zdołała odebrać. Środkowe sesje były konsolidacyjne i sprowadzone do zawieszenia WIG20 pod oporem w rejonie 1658 pkt. W istocie popyt próbował łamać opory, ale konsolidujące się otoczenie i korelacja z rynkami bazowymi nie pozwaliły zagrać o wybicie górą z konsolidacji. Sesja piątkowa przesądziła o zamknięciu tygodnia pod oporem i faktycznym przeniesieniu siedmiotygodniowego trendu bocznego w ósmy tydzień. W efekcie czekanie na wybicie z konsolidacji w strefie 1658-1547 pkt. przeniosło się na ostatni tydzień konsolidacyjnego miesiąca. W poniedziałek nie ma sesji w USA, więc początek nowego tygodnia może zbudować wokół GPW przestrzeń do rozegrania rozdania na własnych warunkach, z mniejszą korelacją z rynkami bazowymi i kolejną próbę przeniesienia WIG20 nad 1658 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA