Poniedziałkowe notowania na globalnych rynkach akcji zaczęły się od mocnej i optymistycznej reakcji inwestorów na rynkach azjatyckich na wywiad szefa amerykańskiego banku centralnego. Prezes Fed powiedział, iż postrzega narzędzia, jakimi dysponuje Rezerwa Federalna jako właściwie nieposiadające ograniczeń. Efektem był wzrost apetytu na ryzyko, który zamanifestował się w Azji i o poranku przeniósł na rynki europejskie. W istocie w poniedziałek rano Europa musiał odpowiedzieć również na lepsze od oczekiwań zakończenie sesji piątkowych na Wall Street, co połączyło się z presją wzrostową z rynku kontraktów terminowanych na amerykańskie indeksy. Jednak o poranku GPW dość konserwatywnie podchodziła do zwyżki DAX-a o 2,3 procent i podniosła WIG20 o około 1,5 procent. Dopiero zwiększenie presji wzrostowej przez amerykański rynek pochodnych wywołało pogoń za światem i w finale różnica pomiędzy WIG20 i DAX-em została zredukowana. Już po zamknięciu sesji w Warszawie niemiecki DAX kontynuował swój marsz na północ i rósł o przeszło 5,2 procent, gdy indeks warszawskich blue chipów skończył rozdanie zwyżką o 4,23 procent. To dobry prognostyk na kolejną sesję w kontekście dzisiejsze odpowiedzi rynku na zachowanie giełd bazowych. Niezależnie od tego sesja świadczy o sile popytu, ale też uzależnia WIG20 od zachowania giełd bazowych, więc kontynuacja dzisiejszego ruchu będzie wymagała pomocy z otoczenia. Tylko technicznie patrząc WIG20 finiszował w rejonie 1639 pkt. Praktyce mimo potężnej zmiany procentowej popartej 834 milionami obrotu stale WIG20 nie ma wybił się z zawieszenia w strefie 1658-1547 pkt. i gra o zakończenie trwającej siódmy tydzień konsolidacji przeniosła się na kolejną sesję.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA