Środowe notowania na rynku warszawskim zostały rozegrane w niesprzyjającym dla popytu kontekście. Wtorkowy spadek na Wall Street, wywołany ostrzeżeniami epidemiologów przed przedwczesnym uchylaniem ograniczeń wprowadzonych na potrzeby walki z epidemią, przełożył się na przecenę, która była zaskoczeniem dla rynków europejskich i wywołała mocną reakcje giełd regionu. W istocie o poranku niemiecki DAX spadł o przeszło 2 procent, na co GPW odpowiedziała relatywnie małym cofnięciem WIG20 o 0,7 procent. W kolejnych godzinach rynek próbował grać w kontrze do otoczenia i kontynuował relatywną siłę okazaną już na sesji wtorkowej, ale słabość Wall Street wymusiła zredukowanie śródsesyjnego wzrostu i w finale rozdanie skończyło się spadkiem indeksu blue chipów o 0,5 procent. Zmiana procentowa WIG20 potwierdza, iż GPW udało się zachować dystans do presji spadkowej z otoczenia, ale nie udało się zerwać flirtu ze środkiem konsolidacji na wykresie WIG20, która trwa już 6 tydzień. W praktyce czekanie na przesilenie przeniosło się na kolejną sesje, a położenie WIG20 w rejonie 1615 pkt. oznacza, iż zawieszenie w konsolidacji 1658-1547 pkt. ma szansę zostać dowiezione nie tylko do końca kolejnej sesji, ale również do końca tygodnia. W praktyce rynek flirtuje ze scenariuszem, w którym WIG20 przedłuży sześciotygodniowe zawieszenie w trendzie bocznym na kolejny tydzień. Wraz z konsolidacją na kolejne sesje przeniosły się też pytania o podwójny szczyt na wykresie WIG20 i ryzyko presji spadkowej z rynków bazowych. W istocie dla technicznie zorientowanych graczy WIG20 stale porusza się w rejonie neutralnego poziomu 1600 pkt., wokół którego indeks oscyluje od przeszło miesiąca. W ramach zawieszenia w strefie 1650-1550 pkt. WIG20 ma jednak szansę domknąć formację podwójnego szczytu i zbudować trudny dla byków potencjał spadku w rejon 1450 pkt. Bez oddalenia tego ryzyka relatywnie lepsza postawa na tle otoczenia nie niesie poważnego wsparcia dla strony popytowej.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA