Środowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w sprzyjającym popytowi kontekście. Jednak pierwsze wymiany w Warszawie przyniosły spadek WIG20 o przeszło 1 procent, gdy niemiecki DAX zyskiwał przeszło 1 procent. Szybko jednak do głosu doszła wrażliwość rynku na kondycję otoczenia i po dwóch godzinach warszawskie blue chipy dołączyły do koszyka wzrostowego na rynkach europejskich. W istocie korelacja z rynkami bazowymi okazała się przesądzającym elementem w trakcie notowań środowych. W finale, dzięki dobrej postawie Wall Street, WIG20 mógł szukać zamknięcia na dziennym maksimum i finiszował zwyżką o 2 procent. W tym samym czasie wzrost amerykańskiego S&P500 przekraczał 1,6 procent, a niemieckiego DAX-a 1,4 procent. Niestety korelacja i jednak brak lokalnego pomysłu na grę spowodowały, iż godny szacunku ruch na północ nie miał potwierdzenia w aktywności rynku. Niski obrót sygnalizuje ledwie powielenie zachowanie giełd bazowych i zawiera w sobie ostrzeżenie, iż rynek nie może teraz szukać swojej ścieżki. Rozdanie miało jednak lokalny kontekst techniczny, który jest sygnałem, iż rejon wsparcia 1550-1547 pkt. jest poziomem, gdzie popyt skutecznie kontruje podaż. Właśnie w tym punkcie rynek odbił mimo sygnalizowanego na starcie dystansu do zwyżek w otoczeniu i można mówić o poważnym wzmocnieniu bariery technicznej. Niestety sesja nie zanegowała sukcesów technicznych podaży z rozdania wtorkowego, która skończyła się dla WIG20 przełamaniem linii lokalnego trendu wzrostowego - jednocześnie linii korekty wzrostowej - pogłębieniem odejścia od strefy oporów w rejonie 1658 pkt. Konsekwencją rozdania nie jest zatem sygnał powrotu do zwyżek, ale ledwie potencjał zbudowania konsolidacji w oparciu o barierą w rejonie 1550-1547 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA