Środowe notowania na rynku warszawskim nie przyniosły nowych emocji. Sesja wpisała się w obserwowane ostatnio uspokojenie, o czym świadczy relatywnie niska aktywność graczy w WIG20, którego licznik pokazał ledwie 675 milionów złotych. Spadek indeksu o przeszło 2 procent może wydawać się duży, ale wpisuje się w zmienność rynku i przymus powielania ruchów giełd bazowych, które ciągle operują w klimacie kryzysowym i większych zmian procentowych. Technicznie patrząc sesja była klasycznym dniem skonsolidowania się rynku w oczekiwaniu na nowe zmienne. Zawieszenie WIG20 pod strefą oporów w rejonie 1550-1500 pkt. pozostało aktualne i aktualne pozostało również czekanie na nowe impulsy. Dziś silniejsza od lokalnych apetytów okazała się korelacja z rynkami bazowymi, więc pozycjonując się pod zachowanie rynku w przyszłości warto pamiętać o wrażliwości WIG20 na kondycję świata. Zwłaszcza, iż jutro świat będzie musiał odnieść się do kolejnego odczytu liczby nowych bezrobotnych w USA, a w piątek do pierwszego, kryzysowego odczytu liczby miejsc pracy poza rolnictwem na amerykańskim rynku pracy. Nie można również ignorować faktu, iż na wykresach indeksów bazowych dla WIG20 pojawiają się sygnały łapania zadyszki przez stronę popytową. W istocie środowe sesje na rynkach zagranicznych przyniosły ostrzeżenia, iż korekty wzrostowe na wykresach niemieckiego DAX-a i amerykańskiego S&P500 uległy wyczerpaniu. W optymistycznym scenariuszu pojawia się przestrzeń do konsolidacji, ale w pesymistycznym nie można wykluczyć testów minimów fal spadkowych. Analogiczny układ na wykresie WIG20 oznaczałby ryzyko spadku indeksu blue chipów w rejon 1255-1250 pkt. lub wzmocnienie scenariusza konsolidacyjnego na półce 1550-1250 pkt.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA