Środowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w kontekście nadziei na kontynuację wczorajszych zwyżek, ale szybko okazało się, iż zostaną rozegrane w korelacji z rynkami bazowymi i bez lokalnego pomysłu na rozdanie. W pierwszej połowie sesji rynek skupił się na powielaniu ruchów niemieckiego DAX-a i czekaniu na to, co wydarzy się na Wall Street. Niestety, Wall Street też nie potrafiła szybko znaleźć pomysłu innego niż skonsolidowanie wczorajszych zwyżek, więc i z tego kierunku nie pojawiły się nowe impulsy. Bilansem sesji jest przesunięcie WIG20 o 0,63 procent przy 775 mln złotych. Zmiana i wielkość obrotu jednoznacznie wskazują na konsolidacyjny charakter sesji. Również zwolennicy analizy technicznej dostali dziś przedłużenie układu konsolidacyjnego na wykresie WIG20 i przymus czekania na kolejne ruchy rynku. Uwzględniając jednak poziom skorelowania nastrojów kolejne dni będą w Warszawie podporządkowane raczej zachowaniu giełd bazowych niż lokalnemu układowi technicznemu. Rynki rozwinięte powoli powinny przechodzić z fazy fascynacji nadziejami na programy pomocowe, które wywołały wczoraj niemal euforię, na fazę pytań o skalę uderzenia, z jakimi spotkają się poszczególne gospodarki. W praktyce uwaga powinna zacząć przesuwać się w szacunki skali spowolnienia i pytania o termin zakończenie pandemii. Niestety, publikowane dziś liczby wskazują, iż przez kolejnych kilka lub kilkanaście dni więcej będzie doniesień o eskalacji epidemii w gospodarkach takich, jak amerykańska czy brytyjska niż sygnałów, iż zamieszanie dobiega końca. W efekcie warto liczyć się z kolejnymi falami wyprzedaży i pytań, co do głębokości recesji. W istocie dziś gracze na światowych rynkach operują w świecie bez danych makro. Stare raporty są już skrajnie nieaktualne, a nowe jeszcze nie odzwierciedlają nowej sytuacji w gospodarkach, więc poruszają się w ciemności, która będzie generowała zmienność.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA