Środowe notowania na rynku warszawskim przyniosły kolejną sesję przeceny. Niestety, tym razem rynek od poranka wykazywał relatywną słabość wobec otoczenia, choć na starcie próbował posilić się presją wzrostową z rynków bazowych. Po dwóch godzinach próba stabilizacji WIG20 w rejonie psychologicznej bariery 1600 pkt. zmieniła się w dynamiczniejsze cofnięcie. Kondycji spółek nie pomagała niepokojąca inwestorów wypowiedź prezesa GPW o możliwości zawieszenia notowań. W istocie szef GPW powiedział tylko to, iż regulamin przewiduje taką możliwość w przypadku spełnienia określonych warunków, ale rynek był już w fazie żegnania się z nadzieją na opanowanie przeceny w rejonie 1600 pkt. i na drodze do osunięcia WIG20 w rejon 1500 pkt. Przeciw bykom grała też decyzja rządu o odwołaniu zajęć w szkołach, która sama w sobie ma luźny związek z GPW, ale przełożyła się na pogorszenie atmosfery wokół rynku. Wreszcie w końcówce rozdania podaż wsparła jeszcze słaba postawa Wall Street, gdzie indeksy zaczęły notowania mocnymi spadkami. Na ostatniej prostej spadek WIG20 przekraczał 6 procent, a wartość indeksu była niższa od 1500 pkt. Skromna kontra byków ustaliła wynik rozdania na 1505 pkt. przy spadku WIG20 o 5,9 procent. Jedynym pozytywem rozdania był duży obrót, który przekroczył 920 mln w WIG20 i zbliżył się do 1,2 mld na szerokim rynku. Aktywność pokazuje, iż podaż trafia na popyt, a rynek polaryzuje się, co zwykle staje się bazą do przynajmniej korekcyjnego odbicia. Niestety, sesja pokazuje również, iż GPW nie potrafi zerwać korelacji z otoczeniem, a jeśli już to raczej w negatywnym odchyleniu, co widać było po rozejściu się notowań DAX-a i WIG20. Bez pomocy rynków bazowych trudno będzie o odbicie, które zdają się kupować łapacze dołka.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA