Poniedziałkowe notowania na globalnych rynkach akcji zostały zdominowane przez wzrost awersji do ryzyka i ucieczkę inwestorów w stronę bezpiecznych aktywów. W azjatyckiej części sesji pojawiły się dynamiczne spadki, które w równym stopniu były powieleniem piątkowych przecen na Wall Street, co wzmocnieniem rynkowych obaw przed konsekwencjami epidemii nowego wirusa w Chinach. Inwestorzy pamiętający reakcje rynków na epidemię SARS przecenili wszystko, co ryzykowne od akcji po surowce. W efekcie, o poranku nie było pytania, czy Europa poszuka dziś spadków, ale jak dynamiczne będą przeceny w oczekiwaniu na kolejną spadkową sesję na Wall Street. Na otwarciu przecena na rynku niemieckim zbliżyła się do 1,5 procent, na co gracze na GPW odpowiedzieli spadkiem WIG20 o przeszło 1,1 procent i przeceną wszystkich spółek z WIG20. W kolejnych godzinach rozdania spadki w bliskim otoczeniu GPW zostały pogłębione i niemiecki DAX tracił około 2,5 procent. Pochodną była przecena w Warszawie, która w skrajnym punkcie sesji odbierała WIG20 ponad 3 procent. Z perspektywy końca sesji doskonale widać, iż WIG20 ma za sobą sesję pełnego podporządkowania nastrojom na rynkach bazowych. Rozdanie miało jednego bohatera – epidemię w Chinach – który dla świata stał się pretekstem do realizacji zysków. Spadek WIG20 jawi się jako dynamiczny, ale najwięcej w nim powielenia zachowania rynków bazowych niż lokalnej inicjatywy podaży. Nie ma wątpliwości, iż Wall Street wezwała do wyprzedaży i zapewne Wall Street trzyma klucz do wyczerpania spadków. Oczywiście nie można wykluczyć, iż zamieszanie wokół nowej epidemii w Chinach przełoży się na poważniejsze spadki na świecie, a rynki będą jeszcze jakiś czas żyły w cieniu zagrożeń dla gospodarek, ale we wtorek USA znów stanie do konfrontacji z wynikami spółek i duża część uwagi przeniesie się w stronę amerykańskiego sektora nowych technologii.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA