Piątkowe notowania na rynku warszawskim odbyły się w kontekście dynamicznych zwyżek na rynku niemieckim, gdzie od poranka DAX zyskiwał 1 procent. W szczytowym punkcie dnia wzrost indeksu niemieckich blue chipów przekraczał 1,5 procent, co zostało zauważone przez graczy w Warszawie. W istocie już w pierwszym kwadransie sesji GPW odpowiedziała podniesieniem WIG20 o 0,7 procent. Niestety w środkowej fazie sesji korelacja z otoczeniem przełożyła się na senny dryf, który w drugiej połowie dnia zmienił się w senne osuwanie. W finale na rynek spadły informacje o kolejnym przypadku zakażenia wirusem z Chin w USA, co zaowocowało wzrostem awersji do ryzyka i cofnięciem WIG20 w pobliże poziomów obserwowanych na otwarciu. Niemniej, podaży nie starczyło czasu i kapitału na odebranie WIG20 poziomu 2150 pkt. i tydzień skończył się sygnałem, iż w rejonie 2150 pkt. podaż słabnie, a popyt potrafi utrzymać WIG20 na półce 2200-2150 pkt. W szerszej perspektywie patrząc tydzień, w którym WIG20 stracił 1 procent, nie przełożył się na przesilenie technicznie. Indeks blue chipów pozostał w granicach trendu bocznego wyznaczanego granicami 2400 pkt. na północy i 2100 pkt. na południu. Uwzględniając fakt, iż do końca miesiąca zostało ledwie 5 sesji, rynek jest na dobrej drodze, by zakończyć styczeń w granicach 23-miesięcznego zawieszenia i 3 lutego wejść w 24 miesiąc trendu bocznego. Ryzykiem dla rynku są wzrost awersji do ryzyka w związku z przypadkami zachorowań na nowego wirusa z Chin, która spada na rynki światowe w czasie mocno rozciągniętych wycen i w fazie poszukiwaniu przyczyny, która wywoła korektę. W takim wypadku warto liczyć się z osunięciem pod 2150 pkt., ale do wybicia z trendu bocznego potrzeba wzrostu zmienności, która pozostaje ciągle niska.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA