Środowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w sprzyjającym popytowi kontekście. Wzrosty cen akcji w Azji i oczekiwane nowe, rekordy wszech czasów indeksów amerykańskich i niemieckiego DAX-a sprzyjały zwyżkom WIG20. W istocie DAX zaczął dzień od wymarszu na nowe rekordy i pokonania psychologicznej bariery 13600 pkt., ale jeszcze w pierwszej godzinie wysłał w stronę GPW sygnał, iż łamanie oporów nie równa się stabilizacji nad pokonanymi oporami. Zwrot na rynku niemieckim został zauważony i po wzrostowym otwarciu siła korelacja przesądziła o sennym osuwaniu się WIG20 na południe. Przy braku innych zmiennych oraz braku lokalnego pomysłu na rozdania konsekwencją skorelowanego cofnięcia było naruszenie przez WIG20 wsparcia w rejonie 2150 pkt., przez co sesja nabrała nieco kontekstu technicznego. Do końca dnia popyt walczył o obronę wsparcia, ale na końcowym fixingu WIG20 osunął się w rejon 2146 pkt. Pozytywnym elementem rozdania były brak odpowiedzi rynku na naruszenie wsparcia i niskie wolumeny, które nie wskazywały, by sygnał techniczny został poparty ruchami kapitału. W efekcie w czwartkowe notowania rynek wchodzi z pytaniem, czy dzisiejsze naruszenie wsparcia jest częścią poważniejszej słabości, czy tylko przeniesieniem atmosfery z otoczenia. W szerszej perspektywie patrząc indeks blue chipów pozostał w trendzie bocznym 2400-2100 pkt., który za kilka sesji wejdzie w 24 miesiąc. Ostatni element tłumaczy brak poważnej reakcji rynku na naruszenie wsparcia w rejonie 2150 pkt. i pozwala traktować dzisiejszą słabość z dystansem. W średniej perspektywie znaczenie rejonu 2150 pkt. jest zwyczajnie marginalne. Niemniej, sesja wskazuje, iż GPW pozostaje wrażliwa na zachowanie giełd bazowych i może potrzebować policzenia się byków oraz niedźwiedzi na niższych poziomach cenowych, by popyt odważniej zaangażował się w odbieranie akcji od podaży.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA