Środowe notowania na rynku warszawskim przyniosły sesję, w trakcie której rynek musiał godzić lokalne apetyty korekcyjne, zagrania na rynku kasowym powiązane z przygotowaniem się pochodnej do piątkowego rozliczenia grudniowej serii kontraktów i konsolidacyjne ruchy rynków bazowych. W finale udało się ugrać sesję remisową pod względem wyniku. WIG20 spadł dziś o 0,02 procent przy godnym szacunku obrocie, który wyniósł blisko 819 mln złotych obrotu. Sesja miał też kontekst techniczny, którym stało się łatwe skontrowanie przez popyt strony podażowej. W istocie w przedpołudniowej fazie sesji można było obserwować mocniejsze odejście WIG20, które miało w sobie element koszykowego i skokowego cofnięcie – klasyczne zachowanie rynku pchanego na południe przez pozycje powiązane z rynkiem terminowym – ale kupujący bez trudno zbudowali kontrę, której owocem była właściwie zerowa zmiana indeksu WIG20 w skali całej sesji i czytelne podkreślenie konsolidacyjnego charaktery rozdania. Tylko technicznie patrząc w środa była dniem konsolidacji WIG20 pod oporami w rejonie 2150-2140 pkt. i podkreślenia wcześniejszych sukcesów popytu. W szerszej perspektywie patrząc najważniejszymi elementami kształtującymi układ sił na wykresie WIG20 pozostały czwartkowe przesilenie i wtorkowe przebicie linii trendu spadkowego. W efekcie popyt zachował przewagę, co przekłada się na uzasadnione technicznie oczekiwania kontynuacji zwyżki. Problemem dla rynku jest piątkowe rozliczenie pochodnych, które w każdym kwartale wygląda tak samo. Rynek wygasza aktywność graczy, którzy nie mają pozycji powiązanych z rynkiem pochodnych, a podnosi tych, którzy są zainteresowani rozliczeniem pochodnej i pozycji na rynku kasowym powiązanych z kontraktami. W praktyce niewiele zostało czasu na normalny handel. Przed rynkiem najpierw dzień rozliczenia, później świąteczna przerwa i wreszcie okres, w którym część energii graczy zostanie skierowana na zbudowanie tarczy podatkowej przez zamykanie pozycji stratnych w kończącym się roku. Inaczej mówiąc powoli warto już myśleć o notowaniach styczniowych i generalnie przyszłym roku, który za racji relatywnej słabości rynku w kończącym się roku jawi się jako okres kontynuacji wzrostów zapoczątkowanych przez czwartkowe przesilenie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA