Środowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się i odbyły się w sprzyjającym bykom kontekście. Wzrosty na rynkach bazowych i sygnał, iż Chiny i USA mogą być jednak bliżej wstępnego porozumienia handlowego, którego brak straszył na poprzednich sesjach tygodnia, sprzyjały kupującym. Dodatkową zmienną było spotkanie WIG20 z rejonem 2100 pkt. oraz lokalne wyprzedanie rynku po trzech tygodniach spadków. Mieszanka technicznego wsparcia, w rejonie którego popyt skutecznie kontrował podaż w dwóch ostatnich latach i presja wzrostowa z otoczenia przełożyły się na poranne uderzenie popytu i w szybkim marszu WIG20 wrócił w pobliże 2115 pkt. Niestety, siły aktywnie łapiących dołek wyczerpały się w po godzinie, a całość środkowej fazy sesji zdominowało senne osuwanie się rynku na południe. Przecena przyspieszyła w końcowych godzinach, głównie za sprawą słabej postawy spółek energetycznych, których akcje przeceniono po przeszło 4 procent. W finale WIG20 oddał 0,38 procent przy 685 mln złotych obrotu i zamknął się w rejonie 2082 pkt. Jednak całość rozdania nie była tak zła, jak wskazuje wynik. Aktywność popytu w trakcie poranka i podaży w trakcie kontynuacji przeceny wskazują, iż w rejonie 2100 pkt. kupujący są aktywniejsi, a sprzedający słabną. Trudno mówić o zaskoczeniu, gdy uwzględni się trzy tygodnie przeceny i lokalne wyprzedanie rynku oraz historię, która podpowiada, iż w ostatnich dwóch latach podaż ponosiła porażki w rejonie 2100 pkt., a popyt zawsze rzucał WIG20 do granic trendu bocznego 2400-2100 pkt. W istocie obraz sesji wskazuje, iż w trakcie kolejnych rozdań popyt będzie jednak próbował szukać swojej szansy w rejonie 2100 pkt., a rynek klasycznego dla ostatnich dwóch lat podtrzymania trendu bocznego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA