Czwartkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zakończyły się spadkiem WIG20 o 1,2 procent przy blisko 574 milionach złotych obrotu w indeksie. Aktywność rynku w koszyku blue chipów była największa w bieżącym tygodniu i wraz ze spadkiem uzupełniła ostrzeżenia, które pojawiały się na poprzednich sesjach tygodnia w postaci dynamicznego wzrostu bez obrotu. Klasyczne zachowanie rynku, przed którym ostrzegała spadająca aktywność, nie zmienia jednak układu sił. Po odbiciu się WIG20 od rejonu 2100 pkt. naturalnym było oczekiwanie, iż indeks będzie szukał kontaktu z rejonem 2200 pkt. i dzisiejsze maksima wypadły ledwie 16 punktów od ważnego oporu. Dlatego zaniepokojeni spadkiem mogą czuć się tylko gracze, którzy w rejonie 2100 pkt. zaangażowali się w łapanie dołka. Szersza grupa inwestorów nie była zaangażowana w zwyżkę, słusznie czekając na przesilenie. Po dzisiejszym rozdaniu stale możliwy jest marsz na północ, który zapowiada rysująca się, choć daleka od pełnego ukształtowania formacja odwróconej głowy z ramiami. Zwolennicy analizy technicznej będą widzieli w niej zapowiedź zakończenia fali spadkowej, która sprowadziła wykres WIG20 z rejonu 2650 pkt. w rejon 2100 pkt. i odpowiada za przeszło 20-procentowe cofnięcie indeksu. Zadanie pozycjonowania się pod dalszy scenariusz utrudnia fakt, iż WIG20 znajduje się teraz w położeniu, które jest graniczne dla dwóch scenariuszy – zakończenia korekty lub wejścia w bessę. W istocie 20-procentową falę spadkową od szczytu hossy uznaje się na próg rynku niedźwiedzia i ostrzeżenie przed dalszymi spadkami. Dlatego zasadnym jest czekanie na policzenie się rynku po grze w rejonie 2200-2100 pkt. Gracze, którzy nie chcą czekać i liczą chociaż na korektę 550-punktowego cofnięcia muszą operować blisko stawianymi zleceniami obronnymi. Pozostali powinni czekać na sygnały kupna lub wskazania z wykresu sygnalizujące zakończenie trendu spadkowego, które pojawią się, gdy WIG20 pokona 2200 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA