Dzięki optymizmowi na parkietach udało się wyznaczyć wczoraj lokalny dołek. Jak bardzo lokalny tego jeszcze nie wiemy. Pokaźne odbicie o 1,7 proc. nie miało dziś kontynuacji. Również niski wolumen na tak solidnie wzrostowej sesji nie napawa optymizmem.
Początek dzisiejszej sesji był jeszcze całkiem dobry, brzmiała jeszcze pozytywna wymowa poniedziałku. Zawieszenie wojny handlowej między Chinami a USA dało impuls wzrostowy. Jednak WIG20 oklapł na poziomie 2250-2260 pkt. i pomimo wzmocnienia złotówki do dolara, co było jednym z głównych czynników ciągnących nasz parkiet w dół, nie wykorzystał szansy na dalszy wzrost. Tym bardziej, że otoczenie zachowywało się pozytywnie – DAX rósł całą sesję, choć akurat on wczoraj pauzował i miał dziś powody do nadrabiania zaległości, ale także paryski CAC40 zaświecił na zielono, szczególnie w drugiej połowie sesji.
Niestety WIG20 przekornie po 14-tej skierował się w dół. Pociągnęły go głównie banki. Po tym nastąpiło odreagowanie, ale obrót w trakcie odbicia był mniejszy od zanotowanego podczas spadku. Potwierdza to siłę niedźwiedzi.
Wydaje się, że indeks będzie teraz testował piątkowy dołek na poziomie 2222 pkt. Jest to wsparcie dość słabe i w obliczu wyraźnej słabości należy raczej oczekiwać testowania 2200 pkt.