Początek dzisiejszej sesji był jeszcze we względnie dobrych nastrojach. W pierwszej godzinie handlu indeks lekko rósł sięgając w szczycie 2315 pkt. Obrona 2300 pkt, którą obserwujemy od sześciu dni, miała jednak pęknąć w dalszej części sesji.
Jeszcze w czwartek wydawało się, że WIG20 po kilkudniowym utwierdzeniu na poziomie 2300 pkt. ruszył w górę zdobywać wyższe pułapy, ale negatywne impulsy zza oceanu, które zmieniły nastoje globalne ściągnęły go raptownie w piątek znów na 2300. O ile wczoraj byki próbowały go jeszcze obronić, to dziś w końcówce sesji, w decydującym momencie, załamał się wzrost w Europie, szczególnie na DAX i przesądził o losie naszego indeksu. Zamknięcie na poziomie 2269 pkt. to definitywne pożegnanie z 2300.
W ostatnich tygodniach jesteśmy relatywnie znacznie słabsi od rynków rozwiniętych. Korelacja z innymi wschodzącymi gospodarkami jest czymś normalnym, ale nasz indeks zdaje się chodzić razem z XU100 – indeks giełdy w Stambule (-0,84 proc.). Tymczasem turecka gospodarka przeżywa poważne problemy. Waluta tego kraju mocno cierpi wskutek rozdawnictwa na programy socjalne wprowadzone przez autorytarny rząd Erdogana. Brak pieniędzy oznacza ich drukowanie, a drukowanie pociąga utratę wiarygodności i inflację.
Wprawdzie nasza gospodarka ma się dobrze, zdecydowanie lepiej w porównaniu do Turcji, to jednak inwestorzy zagraniczni zdają się wiązać Polskę z Turcją z powodów politycznych – autorytarne rządy bez poszanowania konstytucji, programy socjalne, których efekty mogą być negatywne podobnie jak w Turcji. Giełda dyskontuje przyszłość. Kolejnym potwierdzeniem jest wczorajsze mocne osłabienie złotego.