Od początku tygodnia krajowy parkiet nie grzeszy siłą i dzisiaj próbował nadrabiać zaległości względem głównych rynków rozwiniętych. Niestety wciąż widoczny był brak kapitału, co podcięło skrzydła początkowym zwyżkom i ograniczyło je skromnej skali 0,4%.
Ostatnie dni stały pod znakiem poprawy klimatu inwestycyjnego za sprawą odejścia uwagi inwestorów od konfliktu handlowego i skupienie jej na rozpoczętym sezonie publikacji wyników spółek za I kwartał. Amerykańskie i europejskie przedsiębiorstwa co do zasady chwalą się niezłymi rezultatami, a w USA za sprawą obniżki podatków oczekiwania wskazują na osiągnięcie najlepszej dynamiki wzrostu od siedmiu lat. Warszawski parkiet w tej poprawie niespecjalnie jednak uczestniczył, a główną bolączką od początku tego tygodnia są niskie obroty. Słabsze zachowanie widoczne jest zresztą w całym spektrum rynków wschodzących, jednak wczoraj pojawiła się nadzieja na przełamanie negatywnej passy. Otóż doszło do wyraźnego ożywienia w handlu surowcami, po tym jak ceny ropy wybiły się na nowe tegoroczne maksima i osiągnęły najwyższe wskazania od 2014 roku. Wyraźnie drożały też metale przemysłowe, a to często przekłada się lepsze zachowanie giełd z krajów rozwijających się. Ta okazja została dzisiaj po części wykorzystana, ale trudno mówić o sukcesie, gdy indeks blue chipów zyskał bądź co bądź niewielkie 0,4%, a w spektrum najmniejszych spółek obserwowaliśmy ruch w przeciwną stronę i indeks sWIG80 stracił niemałe 0,65%. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dwojaka. Po pierwsze, zatrzymaniu uległy zwyżki na rynkach bazowych, a pojawiła się nawet pokusa do realizacji zysków z ostatnich dni. Po drugie, na krajowym parkiecie wciąż widoczny był brak poważnego kapitału. Obroty na całym rynku ledwo przekroczyły 700 mln zł i choć byłe wyższe niż na początku tygodnia, to wciąż daleko im do normy wskazującej na poważne zaangażowanie dwóch stron transakcji. Tym samym przez większą część dnia handel nie był emocjonujący i ostateczny jego rezultat był wypadkową wzrostów z porannej fazy handlu i obserwowanego później powolnego dryfu na południe. Udało się jednak wyjść na nowe maksimum ruchu wzrostowego prowadzonego przez trzy ostatnie tygodnie, co jest pozytywnym sygnałem. Szkoda tylko, że zmiana ta nie była potwierdzona przez zbliżone zachowanie mniejszych i średnich spółek. Na szerokim rynku dominowały bowiem spadki.
Łukasz Bugaj