Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po dobrym rozdaniu na Wall Street w dniu wczorajszym i w kontekście wzrostu napięcia geopolitycznego wywołanego zapowiedziami ataku USA na Syrię. Pochodną wzrostu awersji do ryzyka był nocny spadek kontraktu na S&P500, który pozwalał oczekiwać cofnięcia na rynkach europejskich. GPW zachowała jednak dystans do rynków bazowych i w pierwszej fazie sesji WIG20 szukał zwyżek. Szybko jednak okazało się, iż GPW musi godzić lokalne apetyty wzrostowe z presją spadkową z rynków bazowych. Popyt poddał się w środkowej fazie sesji, gdy świat obiegła informacja, iż prezydent Trump ostrzegł Rosję, iż USA dokonają ataku rakietowego na Syrię. Bilansem presji spadkowej z otoczenia było cofnięcie WIG20 w rejon 2250 pkt. i ulokowanie indeksu w bezpiecznej odległości od oporów i wsparć oraz psychologicznych granic kreślonej konsolidacji, którymi są poziomy 2300 pkt. i 2200 pkt. Nieco lepsza postawa rynków bazowych w czasie zamykania sesji przez GPW pozwoliła podnieść WIG20 w rejon 2271 pkt. i zredukować stratę do 0,13 procent. Bilansem jest sesja skromnej zmiany przy 736 mln złotych obrotu. Bilansem technicznym jest wzmocnienie konsolidacyjnego układu, który nie neguje ostatnich sukcesów popytu, z najważniejszym w postaci połamania linii trendu spadkowego odpowiadającego za cofnięcie WIG20 z rejonu 2650 pkt. w rejon 2200 pkt. Sesja potwierdza również obserwowany w bliskiej przeszłości układ sił na rynku warszawskim, który szuka korekty kilkunastoprocentowego cofnięcia, ale lokalne apetyty przegrywają stale ze spadkami i zmiennością na rynkach bazowych. Stale jednak warto oczekiwać dalszych prób wzrostu w kontrze do zachowania innych giełd. Trend spadkowy został wyczerpany i rynek musi szukać nowego układu, w którym podaż nie ma już wcześniejszej przewagi technicznej.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA