Piątkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się od znanego z ostatnich tygodni cofnięcia wywołanego propozycjami nowych ceł na chińskie towary. Prezydent Trump nie operuje konkretami, tylko sumami, więc inwestorzy muszą się szukać miejsc, które będą dotknięte zarówno cłami amerykańskimi, jak i odpowiedzią władz chińskich. Bilansem gry z niewiadomymi jest ucieczka od ryzyka i odwracanie wcześniejszych wzrostów. Całość zamieszania wpisuje się w większą zmienność na giełdach, która zadomowiła się – lub raczej wróciła – po miesiącach jednostronnego handlu przy spadającym ryzyku. W zarysowanym układzie, o poranku nie było pytania, czy giełdy europejskie zanotują spadki, ale jak mocna będzie odpowiedź regionu i jak na impuls spadkowy z rynków bazowych zareaguje GPW. Europa zaczęła sesję od spokojnych cofnięć i szybko pojawiły się stabilizacje, którym sprzyjało oczekiwanie na to, jak na sygnały z Waszyngtonu zareaguje Wall Street oraz publikację comiesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy. Przesunięcie uwagi w stronę Wall Street owocowało relatywnie spokojnymi na tle szumu medialnego zachowaniami inwestorów, a słabsze od oczekiwań dane amerykańskiego Departamentu Pracy zostały przyjęte bez grama emocji. W efekcie GPW mogła pozwolić sobie na element własnej rozgrywki i w końcówce sesji WIG20 odrobił całość wcześniejszych strat i skończył sesję zyskując 0,68 procent, co przełożyło się na tygodniową zwyżkę indeksu blue chipów o 2,2 procent. Zakończenie sesji nad poziomem 2250 pkt. oznacza, iż rynek podjął próbę wybicia indeksu z konsolidacji w strefie 2250-2200 pkt. i zbudował bazę do konfrontacji z linią trendu spadkowego, która prowadzi wykres z poziomu 2650 pkt. Ostatnie sesje były również grą w ramach zamknięcia indeksu pomiędzy linią trendu spadkowego oraz strefą 2200 pkt. i nowy tydzień powinien przynieść już przesilenie, które pozwoli ocenić, jak rynek reaguje na zakończenie fazy konsolidacyjnej.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA