Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zaczęły się w trudnym dla rynku kontekście. Nad parkietem wisiał cień słabej sesji czwartkowej, w trakcie której jastrzębie sygnały z Rady Polityki Pieniężnej osłabiły złotego i wpłynęły na negatywne postrzeganie dynamiki zysków sektora bankowego. W istocie po krótkiej próbie stabilizacji podaż znów zaatakowała na akcjach banków, które mają znaczący udział w indeksie WIG20. Bilansem było dwugodzinne osuwanie się cen i spadek indeksu WIG20 w rejon 2300 pkt. Spotkanie z zalegającym tam wsparciem okazało się zachętą dla graczy łapiących dołki i techników operujących w ważnych punktach wykresu. Kolejne godziny były w największym stopniu prostą konsekwencją kontry popytu. W końcowych godzinach pomoc dla byków pojawiła się w USA, gdzie opublikowano comiesięczne dane Departamentu Pracy. Wyższa od oczekiwań liczba miejsc pracy poza rolnictwem w połączeniu z niższą od oczekiwań dynamiką wzrostu płac pozwoliły graczom na świecie zinterpretować dane jako dobrze świadczące o sile gospodarki, ale też spadku presji inflacyjnej, co przełożyło się na przekonania, iż Fed nie będzie musiał robić rzeczy, na które rynek nie jest przygotowany. W finale w popytowym obozie zameldowały się również banki, a WIG20 wspiął się w rejon 2354 pkt. i zakończył dzień rosnąc o 1,40 procent. Bilansem technicznym sesji jest obrona wsparcia w rejonie 2300 pkt. i skierowanie uwagi inwestorów na opór w rejonie 2363 pkt., gdzie zwolennicy analizy technicznej lokują linię szyi potencjalnej formacji podwójnego dna. W klasycznym odczytaniu układ uznaje się za odwracający trend, więc początek nowego tygodnia będzie grą o domknięcie formacji i zbudowanie potencjału zwyżki przekraczającej poziom 2400 pkt. Efektem byłoby załamanie linii lokalnego trendu spadkowego i odebranie podaży przewagi technicznej.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA