Pierwsze takty poniedziałkowej sesji (po weekendowych wyborach we Włoszech i zapowiedziach celnych D. Trumpa) na WIG20 były dość nerwowe (poniżej 2300 pkt po raz ostatni inwestorzy handlowali w lipcu 2017 roku). Kolejne godziny przyniosły już jednak uspokojenie nastrojów a w samej końcówce inicjatywa należała do byków. Finisz wypadł na 2330 pkt, co oznaczało wzrost o 0,7% i przerwanie serii trzech spadkowych sesji z rzędu (na przestrzeni których zaliczyliśmy ponad 100 punktowy ruch). Wsparcie przyszło ze strony DAX (+1,5%, w czasie sesji indeks zaliczył nowe roczne minima) oraz dyskontowania danej sesji na Wall Street (S&P500 zyskał 1,1% - druga biała świeca z rzędu). Technicznie spoglądając na WIG20 podaż z łatwością w ostatnich dniach rozegrała słabość byków (na początku lutego WIG20 przełamał główną linię trendu wzrostowego poprowadzoną od wybory w USA z 2016 roku przez dołki z początku grudnia’17 a byki nie pokusiły się po pierwszej fali spadkowej o próbę zdecydowanego powrotu). Spadek poniżej 2300 pkt oznaczał już testowanie (na wykresie świecowym) bardzo stromej spadkowej linii poprowadzonej od mini-korekty z drugiego tygodnia stycznia przez pierwszy dołek z lutego. Jeśli otoczenie nie przeszkodzi, byki mogłyby pokusić się o dojście do okolic 2360-70 pkt. Później będzie już trudniej. Ruch w górę oznaczałby wyjście z ostro zniżkującego klina. Czy byki mają obecnie na tyle siły? Przypomnijmy, że upadek jest bardzo bolesny, jeszcze półtora miesiąca temu WIG20 przedzierał się przez 2650 pkt. Zima odpuściła czy niedźwiedzie też będą na tyle łaskawe? W kalendarium brak dziś ważniejszych danych makro. Z dużych spółek w Warszawie wyniki publikują dziś PGE, jutro Lotos i Dom Development.
pobierz pełny biuletyn