Od początku minionego tygodnia sesje na GPW są bardzo spokojne i charakteryzują się niewielką aktywnością inwestorów. Dzisiejszy handel przebiegał w zgodzie z tym schematem, mimo że początek sesji wskazywał na możliwość wzrostowego odreagowania. Szybko okazało się jednak, że puste kalendarium i ogólny brak impulsów zdusił popyt, który siłą w ostatnich dniach i tak nie grzeszy.
Jedynie sesja z minionego czwartku charakteryzowała się większym obrotem i zmiennością, w ramach której udało się wybronić ważne wsparcie w segmencie blue chipów. Piątkowa sesja przyniosła jednak powrót do mniejszej zmienności i aktywności, a dzisiaj było podobnie. Sam rynek wciąż pozostaje pod dużym wpływem zachowania Wall Street, co było widoczne szczególnie o poranku. Otóż piątkowa sesja w USA była bardzo udana i przyniosła wzrost głównego indeks S&P500 o ponad 1%. Wymusiło to wzrostowe odreagowanie najpierw w Azji, a później w Europie. Przyczyną okazała się publikacja półrocznego raportu na temat polityki monetarnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Jej ton był w praktyce bardzo zbliżony do podobnej publikacji z połowy minionego roku i nie sygnalizował możliwości bardziej agresywnej trajektorii wzrostu stóp procentowych, czego rynek w ostatnim czasie się obawia. W publikacji znaleźć można również było uspokajający ton względem inflacji, której gwałtowny wzrost nie powinien mieć miejsca. Perspektywy dla inflacji wywołują niemniejsze obawy od wzrostu stóp procentowych, więc publikacja amerykańskiego banku centralnego mogła się inwestorom podobać. W Europie jednak optymizm ograniczył się do wyższego otwarcia i początkowego jego utrzymania przy niewielkiej zmienności. Zresztą same wzrosty nie porażały swoją skalą i nie przekraczały 1%. Wyraźnie brakowało apetytów na więcej i kapitału, który byłby skory do poważniejszych zakupów. Wraz z upływającym czasem słabość strony popytowej była coraz bardziej ewidentna i powodowała osuwanie się kursów akcji. Widoczne to było na całym rynku i w segmencie małych oraz średnich spółek doszło nawet do spadku indeksów. Nieco lepiej poradziły sobie blue chipy, ale i w ich gronie lekka zadyszka amerykańskich indeksów po otwarciu Wall Street spowodowała, że wzrosty stopniały do 0,1%. Słabo radziły sobie banki, co zapewne było pokłosiem faktu, że sejmowa komisja finansów skierowała dzisiaj prezydencki projekt nowelizacji ustawy o wsparciu dla posiadaczy kredytów walutowych do nadzwyczajnej podkomisji. Oznacza to de facto wskrzeszenie tego projektu, który od wielu miesięcy leżał w politycznej zamrażarce. Inwestorzy przypomnieli więc sobie o regulacyjnym ryzyku, choć podeszli do niego w miarę spokojnie, jako że indeks WIG-Banki stracił niecały 1%. Jego postawa podcięła jednak skrzydła całemu rynku, który silny i tak nie był. W ten sposób sesja nie przyniosła ważnych długoterminowych wniosków. Być może kolejne dni coś w tej kwestii zmienią, gdyż pojawią się ważne publikacje makroekonomiczne oraz podane będą wyniki krajowych spółek.
Łukasz Bugaj