Od kilku dni rynki wydawały się grać pod jastrzębie wystąpienie Mario Draghiego. Wczorajszą konferencję ciężko jednak za taką uznać. Pierwsze wypowiedzi szefa EBC skupiły się na silniejszym wzroście gospodarczym strefy euro, co daje mocne przekonanie o osiągnięciu celu inflacyjnego. EUR/USD szybko minął poziom 1,25. Później retoryka skoncentrowała się wokół zmienności kursu walutowego, co może przeszkodzić w tych celach. Planów co do zmiany QE nie ma. Tym samym kurs głównej pary walutowej wrócił bliżej 1,24. Technicznie sugerowałem wcześniej, że wyjście ponad 1,21, czyli lokalne szczyty, otworzy drogę w kierunku >1,26, gdzie przebiega wieloletnia linia trendu spadkowego (także 62% zniesienia spadków 2014-2015, zakres konsolidacji 2015-2017 etc.). Fundamentalnie wciąż ciężko mi pojąć taki ruch. Zestawienie operacji bilansowych EBC (ekspansja o 30 mld EUR/msc, 270 mld EUR w całym roku) i FED (ściąganie 20-50 mld USD/msc, nawet 420 mld USD w całym roku) sugeruje zupełnie coś innego. Nie ulega wątpliwościom, że światowa gospodarka weszła w inflacyjną fazę ożywienia gospodarczego, co inwestycyjnie preferuje szczególnie surowce. Aktywa te wyraźnie przeważały w 2017 roku. Obecnie trochę spowolniły nie licząc ropy naftowej. Obudziły się za to metale szlachetne (pod inflację). Trwa wyprzedaż obligacji (pod inflację). Dobre zachowanie rynków wschodzących (MSCI EM tuż pod szczytem 2007) to efekt słabości dolara. Indeksy giełd takich jak Rosja, Chiny, Brazylia zyskały już >10% YTD (w dolarze). Ok. 10% wzrost notuje dolarowy WIG20 (ok. 3% w PLN YTD). W 1 miesiąc to szalony wynik (w całym 2017 +50% r/r). Na pytanie co dalej odpowiedź da zachowanie dolara.
pobierz pełny biuletyn