Dzisiejsza sesja była specyficzna z uwagi na święto w USA i w związku z tym brak notowań na Wall Street. Rynek w Nowym Jorku często służy jako drogowskaz dla pozostałych, więc dzisiaj bez niego trudno było liczyć na większą aktywność bądź zmienność.
Notowania przy Książęcej były więc spokojne i wyważone. Jedynie krótko po otwarciu na chwilę pojawiły się apetyty na zbliżenie do oporu na poziomie 2550 pkt. Szybko jednak kupującym zabrakło sił i argumentów za zwyżkami. W Europie dominował bowiem ostrożny handel, szczególnie że dalej umacniało się euro. Coraz silniejsza waluta wspólnotowa działa jako skuteczny hamulcowy dla niemieckiego DAX-a, który zadyszkę złapał już w minionym tygodniu i dzisiaj jedynie ją kontynuował. W przypadku GPW silniejsze euro nie ma tak jednoznacznie negatywnego wpływu. Powinno wręcz działać stymulująco, gdyż umacnia ceny surowców i w konsekwencji również notowania spółek wydobywczych. Ponadto słabszy dolar jest co do zasady korzystny dla całego spektrum rynków wschodzących, do którego grona się zaliczamy. Ten pozytywny impuls w Europie Środkowej jest jednak hamowany wówczas, gdy rynki Eurolandu zauważalnie negatywnie odczuwają konsekwencje utraty konkurencyjności poprzez silne euro i na dniach właśnie to obserwujemy. Jeżeli dodamy do tego brak drogowskazu ze strony Wall Street, to ostateczny wynik sesji nie może dziwić. Zmiany wszystkich indeksów nie były duże, a obroty na całym rynku nie przekroczyły 500 mln zł. Wartość prognostyczna tych wymian nie jest więc duża i dopiero kolejne sesje pokażą czy uda się sforsować blisko położy opór, co otworzyłoby drogę na nowe historyczne maksima w Warszawie.
Łukasz Bugaj