Wydarzeniem minionego tygodnia było przełamanie istotnego oporu na EUR/USD (1,21) i w konsekwencji znaczące osłabienie amerykańskiej waluty skutkujące dalszym wzrostem cen surowców i indeksów giełdowych rynków wschodzących. Impulsem był odebrany jastrzębio protokół z grudniowego posiedzenia EBC. Wcześniej rynek lekceważył niedźwiedzie informacje o reformie podatkowej w Stanach czy słabsze odczyty z amerykańskiego rynku pracy. Oczywiście fundamentalna kwestia zmian bilansów banków centralnych w 2018 roku (redukcja FED o min. 240 mld USD i ekspansja EBC o 270 mld EUR), na której opierałem swoje oczekiwania umocnienia dolara, nie uległa zmianie. Sentyment jest jednak bardzo byczy. Jego obrazem niech będą np. rekordowe długie pozycje na euro wśród inwestorów finansowych czy potężne wykupienie (RSI >80 pkt). Niemniej technicznie wyjście >1,21 otwiera drogę w okolice 1,26 (62% zniesienia całego spadku 2014-2016), gdzie ciut wyżej przebiega gł. linia trendu spadkowego od 2008 roku (przy takim wygrzaniu podejście tam z marszu raczej nie jest możliwe). Oczywiście słabszy dolar przekłada się na wyniki MSCI EM. Obecnie grupujący rynki wschodzące indeks walczy ze szczytem z kwietnia 2011 roku, a tylko 10% brakuje mu do szczytów wszechczasów (2007). Takie rekordy codziennie ustanawia rynek amerykański. Europa nieco stoi z boku. Oprócz EBC rynek na Starym Kontynencie żył budowaniem wielkiej koalicji w Niemczech. Uzgodniono wstępne 28- stronicowe porozumienie, ale z tego co wynika okupione dużymi ustępstwami urzędującej partii kanclerz Merkel. U nas jesteśmy po „rekonstrukcji” rządu. Nie widać większych zmian na krajowych aktywach. WIG20 jest tuż pod szczytami z października/listopada’17 (2566 pkt). Powyżej psychologicznych 2600 pkt otwiera się perspektywa 2900-3000 pkt. To poziomy z kwietnia 2011 roku. MSCI EM już je złapał.
pobierz pełny biuletyn