Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zaczęły się od próby kontynuacji ruchu na północ, zainicjowanego na sesji poniedziałkowej. Niestety od początku sesji rynek musiał godzić lokalne apetyty wzrostowe z impulsami spadkowymi z rynków bazowych. Tylko w pierwszej godzinie słabość niemieckiego DAX-a wymusiła na rynku cofnięcie i odłożenie konfrontacji z wtorkowym szczytem na środkowe godziny notowań. Próba pokonania oporu na 2471 pkt. pojawiła się, gdy z Europy popłynęły w świat informacje, iż Komisja Europejska rekomenduje kroki dyscyplinujące wobec polskiego rządu, na co szybko odpowiedział złoty. Z czasem okazało się, iż rynek złotego potrafił zignorować szum polityczny, ale GPW nie znalazła w sobie kolejnych pokładów determinacji w szukaniu zwyżek i druga połowa sesji była już właściwie konsolidacyjnym zawieszeniem w rejonie wczorajszego zamknięcia. W finale WIG20 zyskał 0,14 procent przy obrocie zbliżonym do 504 milionów złotych. Technicznie patrząc rozdanie było konsolidacją po poniedziałkowym wzroście. W mocy pozostały sygnały kupna związane z wybiciem z konsolidacji w rejonie 2400 pkt. i pokonaniem linii lokalnego trendu spadkowego. Popyt zachował lokalną przewagę techniczną, a rynek gotowość do walki o zamknięcie roku w pobliżu rocznego maksimum. Do końca roku zostało jednak ledwie pięć sesji i ponad 100 punktów do szczytu tegorocznej hossy. Zmienność nie wskazuje, by w trakcie pięciu dni, z których część odbędzie się w okresie świątecznym, bykom dane było pokonać 2473 pkt., ale w zasięgu rynku jest poziom 2500 pkt. i zamknięcie blisko rocznego maksimum. Potrzeba tylko poprawnej postawy rynków bazowych i dobrej kondycji innych rynków wschodzących. Wówczas lokalne apetyty wzrostowe nie będą zderzały się impulsami spadkowymi z otoczenia i GPW będzie mogła skupić się na podkreśleniu dobrego roku dla koszyka blue chipów, dobrym zamknięciem i optymistycznym wejściem w kolejne dwanaście miesięcy.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA