Wczorajsza sesja w USA zakończyła się kolejnymi rekordami, choć nieznacznie przekraczającymi poprzednie. Nie wniosło to zatem nic nowego w klimat naszego rynku. Większą moc miało zachowanie giełd w Azji, które poszły wyraźnie w górę, szczególnie Nikkei za wzrostem o 1,7 proc.
Wczorajsza sesja dała podwaliny pod kontynuację wzrostu. WIG20 obronił 2500 pkt. i dziś miał się zmierzyć z ubiegłotygodniowym szczytem 2525 pkt. Wysokie otwarcia w Europie wspomogły sentyment – już w pierwszych kwadransach opór ten został pokonany. Wzrost trwał do 11-tej. Indeksowi pomagały banki. Przez następne godziny nastroje w Europie psuły się coraz bardziej, ale WIG20 trwał dzielnie do 15:30 w okolicy 2560 pkt.
W końcówce sesji spadki w Europie przyspieszyły. Kolejna fala spadkowa cen miedzi dotknęła w końcu kursu KGHM. Zaczęła się też wyprzedaż PZU i PKN Orlen. WIG20 cofnął się o 20 pkt.
Najsilniej pociągnęły indeks w górę: PKO BP (+2,18 proc.), BZ WBK (+4,6 proc.), PGNiG (+3,2 proc.). Po drugiej stronie liny były: PKN Orlen (-1,6 proc.), KGHM (-1,9 proc.)
Na wykresie widzimy wysoki górny cień, sięgający rekordu z 12 października. Teoretycznie ma on negatywną wymowę jako, że w trakcie dzisiejszej sesji doszło do nieudanej próby jego pokonania. Warto jednak zauważyć, że do tej próby doszło naprędce, z niskich poziomów.
Zaskakujący jest wysoki wolumen obrotu. Sporo oczywiście obrócono w końcówce sesji, kiedy włączyła się wyprzedaż, ale jeszcze większy handel był w pierwszych godzinach, kiedy indeks szedł żwawo w górę. Jest to coś nietypowego, co jeśli powtórzy się, może pociągnąć WIG20 na poziomy znacznie powyżej 2600 pkt.