Dzisiaj liczył się tylko amerykański bank centralny, który wczoraj wieczorem zakończył swoje dwudniowe posiedzenie i przedstawił jego wyniki, najpierw w formie komunikatu, a później na konferencji prasowej z udziałem szefowej Janet Yellen. Okazały się one bardziej jastrzębie niż tego oczekiwano, a to oznaczało złe wiadomości dla rynków wschodzących, w tym dla GPW.
Dotychczas inwestorzy uważali, że amerykański bank centralny będzie łagodny w swym nastawieniu, co miałoby być pochodną niższej od oczekiwań inflacji. Tym samym spodziewano się, że w tym roku niekoniecznie zobaczymy jeszcze jedną podwyżkę stóp procentowych, a w roku przyszłym może być ich mniej niż wskazywały na to wcześniejsze szacunki członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Tak się jednak nie stało. Fed pozostawił swoje wcześniejsze założenia co do trajektorii stóp na ten i przyszły rok bez zmian. Z kolei Janet Yellen na konferencji prasowej zwróciła uwagę na niższe odczyty inflacji, ale stwierdziła, że bezrobocie jest na tak niskim poziomie, że wraz z dobrą koniunkturą gospodarczą należy oczekiwać wzrostu inflacji, więc bank centralny nie zamierza zbaczać z wytyczonej wcześniej ścieżki. W konsekwencji umocnił się dolar, pod presją znalazły się ceny surowców oraz akcje z rynków wschodzących, w tym GPW. Niejako bez większego echa przeszła inna informacja z Rezerwy Federalnej. Otóż od przyszłego miesiąca ma się rozpocząć proces ograniczania sumy bilansowej banku, która w czasie kryzysu rozrosła się do gigantycznych rozmiarów. Teraz nadszedł czas polityki „zacieśniania ilościowego”, co w kolejnych miesiącach może podciąć skrzydła wycenom ryzykownych aktywów, gdyż te napompowane zostały wcześniejszą polityką „ilościowego luzowania”. Jak na razie mało kto się tym przejął i uwagę skradła konwencjonalna polityka monetarna oparta na stopach procentowych.
Początek sesji w Warszawie był spokojny, a indeks WIG20 nawet kosmetycznie wzrósł. Szybko jednak okazało się, że spadki cen akcji spółek surowcowych, a później także energetycznych sprowadziły główny indeks do wsparcia na poziomie 2480 pkt., które wczesnym popołudniem zostało przekroczone. Nie pomagało lepsze zachowanie banków korzystających z zapowiedzi ostrzejszej polityki monetarnej czy wzrosty w Europie, gdzie cieszono się słabszą walutą wspólnotową. Ostatecznie zamknięcie sprowadziło indeks WIG20 niżej o 1,2%, co po okresie konsolidacji z ostatnich dni jest niekorzystnym sygnałem. Obroty nie były jednak duże, więc byki wciąż stoją przed szansą zatarcia dzisiejszego negatywnego wrażenia.
Łukasz Bugaj