Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyły się skromnym spadkiem WIG20, który po całodziennym dryfie nad 2500 pkt. finiszował na poziomie 2500,16 pkt. Zejściu na południe o 0,23 procent towarzyszyło 760 mln złotych obrotu, ale spora część spadku przypadła na zawsze mało wiarygodny fixing, a wymianie o blisko 14 procent większej niż w dniu wczorajszym towarzyszyła asymetria w postaci skupienia gry na trzech spółkach - KGHM, LPP i PKN Orlen zebrały blisko 350 mln złotych za całego obrotu w indeksie. Spadek indeksu nie byłby możliwy bez słabości PKN i KGHM, które oddały – odpowiednio – 1,3 i 2,7 procent. W przypadku KGHM można mówić o całodniowej słabości, która w największym stopniu była odpowiedzią na przecenę miedzi na rynku bazowym dla spółki. W istocie kontrakty na miedź kontynuowały dziś przecenę i w przypadku pochodnej amerykańskiej cena znalazła się poniżej psychologicznej bariery 300 centów za funt. Przecena na rynku warszawskim nie przyniosła jednak poważnej zmiany w położeniu koszyka blue chipów. WIG20 pozostał w konsolidacyjnym zawieszeniu, którego granicami są rejony 2550 pkt. na północy i 2480 pkt. na południu. Z perspektywy kreślonego trendu bocznego sesja nie była niczym więcej niż dryfem w pobliżu środka konsolidacji. Uwzględniając obecną zmienność indeksu mierzoną wskaźnikiem ATR z 14 sesji, która wynosi 31 pkt., rynek potrzebuje więcej niż jednego standardowego rozdania, by wrócić w rejon 2550 pkt., więc jutro trudno liczyć na ruch przynoszący atak na kluczowy opór. Bliżej jest do wsparcia w rejonie 2480 pkt., ale warto pamiętać, iż rynkowi została ledwie jedna normalna sesja do dnia rozliczenia kontraktów na WIG20. W efekcie gracze mogą nie chcieć podejmować poważnych decyzji przed piątkową godziną rozliczenia pochodnej i spróbują poczekać na powrót wiarygodnego handlu do przyszłego tygodnia.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA